Miller: nie mam nic wspólnego z Rywinem (aktl.)

Miller: nie mam nic wspólnego z Rywinem (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nie wysyłałem Rywina do Agory, nie powoływałem żadnej nieformalnej grupy doradców ws. ustawy o rtv, a propozycję Rywina wobec Agory uznałem za ofertę szaleńca - oświadczył premier.
Premier Leszek Miller zeznaje przed sejmową komisją śledczą w sprawie Rywina. To właśnie na premiera powoływał się ten producent w rozmowie z Adamem Michnikiem, podczas której zaproponował Agorze załatwienie korzystnych zmian w noweli ustawy o radiofonii i telewizji w zamian za łapówkę. Twierdził m.in., że jest w nieformalnej grupie doradzającej premierowi w sprawie nowelizacji ustawy o rtv.

W dwugodzinnym oświadczeniu wygłoszonym przed komisją Miller powiedział, że w związku ze sprawą Rywina, bez uzasadnienia, wykreowano fałszywy obraz Polski, "obraz kraju, w którym korupcja sięgnęła najwyższych organów władzy publicznej, na czele z Sejmem. Kraju, w którym prawo tworzone jest w trybie mataczenia, państwa, w którym istnieje jakaś niekonstytucyjna grupa sprawująca władzę". (...) "...ta sprawa stała się już dla niektórych podstawą coraz wyraźniejszego ataku na rozwiązania demokratyczne III RP".

Kompromis w sprawie ustawy o rtv zawarto 26 czerwca 2002 roku, na długo przed tym, jak Lew Rywin pojawił się ze swą ofertę w Agorze". Między innymi dlatego miałem prawo potraktować Rywina jak szaleńca, który nie zasługuje na żadną uwagę". Dlatego też nie zgłosiłem całej sprawy do prokuratury - oświadczył premier.

Na początku września ub. r. poinformował jednakszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzeja Barcikowskiego o dziwnych wypowiedziach i zachowaniach Lwa Rywina i zobowiązał go  do monitorowania sprawy ewentualnego lobbingu w sprawie ustawy o rtv.

Zalecił też ministrowi sprawiedliwości Grzegorzowi Kurczukowi nawiązanie kontaktu z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" Adamem Michnikiem, kiedy ten w połowie października przypomniał w rozmowie z nim o sygnałach prasowych dotyczących zachowań Rywina. Kurczuk miał się wtedy niepokoić, że ministerstwo nie ma w tej sprawie zawiadomienia. W kolejnej rozmowie w listopadzie minister Kurczuk po rozmowie z Adamem Michnikiem "wyraził obawy przed angażowaniem prokuratury w rozgrywki dotyczące projektu ustawy" i powiedział, że publikacja na ten temat w "Gazecie Wyborczej" - o takim zamiarze poinformował Michnik - zostanie potraktowana jako zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa i wówczas podjęte zostaną stosowne działania przez prokuraturę" - relacjonował premier.

Zaprzeczył, by kiedykolwiek w jakiejkolwiek sprawie wysyłał do kogokolwiek pana Lwa Rywina. O sprawie - jak twierdzi - dowiedział się 18 lipca 2002 roku od Adama Michnika, który pokazał mu notatkę prezes Agory Wandy Rapaczyńskiej z rozmowy z Rywinem. Ponadto, ustawa o partiach politycznych "wyklucza dokonanie proponowanej przez Rywina operacji finansowej", bo finanse partii są wnikliwie kontrolowane. Premier przypomniał też o istnieniu kontroli operacji bankowych.

Nigdy nie utrzymywałem kontaktów towarzyskich czy osobistych z Lwem Rywinem i nie byłem na jego działce na Mazurach. Nasze spotkania miały charakter formalny i ograniczały się do krótkich, okazjonalnych wymian zdań "na marginesie spotkań oficjalnych i  różnych uroczystości w większym gronie". Nigdy też nie rozmawialiśmy o nowelizacji ustawy o rtv, oświadczył Miller.

Premier oświadczył, że nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek prowadził rozmowy telefoniczne z Lwem Rywinem, a w odniesieniu do  okresu kiedy sprawuje urząd szefa rządu, jest tego najzupełniej pewien.

Połączenia między telefonami Rywina i telefonami w jego biurze - o czym pisała prasa -miały miejsce w ostatniej dekadzie czerwca i w dniu 22 lipca 2002 r. "W czasie żadnego z tych połączeń nie doszło do rozmowy między Lwem Rywinem i mną"- twierdzi Miller. - W czerwcu 2002 połączenia były związane ze skierowanym do mnie zaproszeniem na zamknięty przedpremierowy pokaz "Pianisty" 26 czerwca 2002 r. Natomiast połączenie z 22 lipca dotyczyły zaproszenia Rywina na spotkanie z Adamem Michnikiem.

Jak twierdzi premier, rząd dążył do kompromisu nie tylko ze względu na krytykę polskiej opinii publicznej, a przede wszystkim, by nie odeprzeć zarzuty pojawiające się za granicą, że władze szykują zamach na wolność słowa i mediów w Polsce.

Jego zdaniem, nie ma też żadnych podstaw do mówienia o  mataczeniu, czy nieprawidłowościach, na etapie rządowych prac nad projektem nowelizacji ustawy o rtv.

Zaprzeczył istnieniu zespołu pracującego nad ustawą, z udziałem pani minister Jakubowskiej, pana ministra Nikolskiego i sekretarza KRRiT pana Włodzimierza Czarzastego. Lech Nikolski natomiast, jako szef jego gabinetu politycznego, miał monitorować prace nad tym projektem. Nie było też - jak twierdzi premier - "żadnego nieformalnego zespołu doradców, a tym samym pan Lew Rywin nie mógł być członkiem takiego zespołu".

Szef rządu potwierdził, że opowiada się za zapisami antykoncentracyjnymi w ustawie. "Byłem i jestem przekonany bowiem, że w mediach monopol oparty na  własności może być tak samo negatywnym zjawiskiem, jak monopol ideologiczny", bo mogą się one przerodzić się w monopol informacyjny".

Z założenia jestem przeciwny wszelkim projektom prywatyzacyjnym w zakresie mediów publicznych. "Bez względu na to, w czyich głowach takie projekty by się narodziły lub mogłyby się narodzić. (...) ...takie projekty nie są mi osobiście znane" - oświadczył również Miller.

Oświadczenie premiera zaprzecza zeznaniu prezesa TVP Roberta Kwiatkowskiego, który twierdził, że o całej sprawie dowiedział się z notatki zamieszczonej we wrześniowym numerze "Wprost". Powiedział, że z prezesem TVP rozmawiał w sierpniu 2002 r. Wtedy miał on "kategorycznie zaprzeczyć", by  wysyłał Lwa Rywina do Agory.

Tomasz Nałęcz (UP), powołując się na  zeznania Jerzego Urbana, dociekał, czy na pewno premier po  konfrontacji Michnika i Rywina nikomu nie dał do zrozumienia, że  nie zamierza nadawać żadnego biegu sprawie.

Eedaktor naczelny "Nie" zeznał, że dwa dni po konfrontacji u premiera Rywin "był zatrwożony tylko tym, że Adam Michnik zamierza upubliczniać i nagłaśniać fakt złożenia tej propozycji", a nie bał się reakcji premiera. Jerzy Urban "troszkę sobie zadrwił z komisji". Powiedział, że ma wieczne kłopoty z  pamięcią, a na koniec, że powiedział komisji więcej niż wiedział, skomentował jego wypowiedź Miller.

Przesłuchanie premiera będzie kontynuowane w poniedziałek. em, pap