Leszek Miller w rozmowie z „Rzeczpospolitą” odpowiadał na pytania dotyczące najbliższych wyborów parlamentarnych. Lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej mówił o możliwych scenariuszach wydarzeń.
Miller na wstępie wyraził nadzieję na wyborczy sukces swojej partii. – Na Słowacji premierem jest Robert Fico, a teraz kolejny socjalista, nasz przyjaciel Bohuslav Sobotka, jest premierem w Czechach. Fala z południa przejdzie przez Polskę – powiedział. Jednocześnie z dystansem odniósł się do głosów określających Donalda Tuska mianem socjalisty. – W zeszłym roku premier mówił, że jest socjaldemokratą, w tym roku socjalistą, ciekawe kim będzie w przyszłym roku. Niestety, w Polsce prawica trzyma się mocno – dodał.
Zdaniem Millera „PiS i PO to dwa ugrupowania centroprawicowe, jedno liberalno–demokratyczne, drugie bardziej konserwatywne, ale obydwa o charakterze prawicowym”. – PiS i PO to dwa ugrupowania centroprawicowe, jedno liberalno–demokratyczne, drugie bardziej konserwatywne, ale obydwa o charakterze prawicowym.
Lider SLD wskazał Prawo i Sprawiedliwość jako partię, która dziś jest najbliżej wygrania wyborów. Nie oznacza to jednak, że za półtora roku PiS będzie na szczycie sondaży. Miller nie sądzi też, by Jarosławowi Kaczyńskiemu w przypadku wygrania wyborów, udało się stworzyć rząd, który otrzyma wotum zaufania. W jego opinii żadna partia w Polsce nie jest w stanie uzyskać takiej liczby głosów, która umożliwi jej samodzielne rządzenie. Jedyną szansą jest koalicja, najbliżej współpracy z PiS jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Miller powiedział, że „już kilku ważnych ludowców nie wykluczyło takiej możliwości”.
– Nawet jeśli PiS nie stworzy rządu mającego poparcie Sejmu, to jeśli prezydent wręczy nominacje ministrom wskazanym przez premiera Kaczyńskiego, taki gabinet będzie u władzy przez kilkanaście dni. To sporo, żeby rozpocząć procedurę oskarżenia drużyny Tuska o różne złe rzeczy. Kaczyński nie przepuści okazji, żeby zemścić się na Tusku za śmierć brata – stwierdził Miller.
Były premier dodał, że „gdyby nie było katastrofy smoleńskiej, PiS miałby dziś maksymalnie 15-20 procent”. Jego zdaniem przegrane wybory prezydenckie spowodowałyby znaczny spadek notowań PiS-u. Tymczasem katastrofa smoleńska przysporzyła Jarosławowi Kaczyńskiemu sympatyków. – Może Smoleńsk wypalił się w warszawskich elitach. Kiedy podróżuję po Polsce, widzę, że ten temat budzi dalej duże emocje wśród wielu wyborców. Smoleńsk jest PiS-owskim paliwem w drodze po władzę – powiedział.
Miller zakończył mówiąc, że jeśli PiS wygra wybory, wówczas Polska będzie zmierzać „w kierunku IV Rzeczpospolitej, tylko bardziej brutalnie i konsekwentnie niż poprzednio.” – Dla Kaczyńskiego wzorcową jest sytuacja na Węgrzech i pozycja premiera Orbana. A w Polsce konstytucja kwietniowa z 1935 roku – podsumował były premier.
kl, Rzeczpospolita
Zdaniem Millera „PiS i PO to dwa ugrupowania centroprawicowe, jedno liberalno–demokratyczne, drugie bardziej konserwatywne, ale obydwa o charakterze prawicowym”. – PiS i PO to dwa ugrupowania centroprawicowe, jedno liberalno–demokratyczne, drugie bardziej konserwatywne, ale obydwa o charakterze prawicowym.
Lider SLD wskazał Prawo i Sprawiedliwość jako partię, która dziś jest najbliżej wygrania wyborów. Nie oznacza to jednak, że za półtora roku PiS będzie na szczycie sondaży. Miller nie sądzi też, by Jarosławowi Kaczyńskiemu w przypadku wygrania wyborów, udało się stworzyć rząd, który otrzyma wotum zaufania. W jego opinii żadna partia w Polsce nie jest w stanie uzyskać takiej liczby głosów, która umożliwi jej samodzielne rządzenie. Jedyną szansą jest koalicja, najbliżej współpracy z PiS jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Miller powiedział, że „już kilku ważnych ludowców nie wykluczyło takiej możliwości”.
– Nawet jeśli PiS nie stworzy rządu mającego poparcie Sejmu, to jeśli prezydent wręczy nominacje ministrom wskazanym przez premiera Kaczyńskiego, taki gabinet będzie u władzy przez kilkanaście dni. To sporo, żeby rozpocząć procedurę oskarżenia drużyny Tuska o różne złe rzeczy. Kaczyński nie przepuści okazji, żeby zemścić się na Tusku za śmierć brata – stwierdził Miller.
Były premier dodał, że „gdyby nie było katastrofy smoleńskiej, PiS miałby dziś maksymalnie 15-20 procent”. Jego zdaniem przegrane wybory prezydenckie spowodowałyby znaczny spadek notowań PiS-u. Tymczasem katastrofa smoleńska przysporzyła Jarosławowi Kaczyńskiemu sympatyków. – Może Smoleńsk wypalił się w warszawskich elitach. Kiedy podróżuję po Polsce, widzę, że ten temat budzi dalej duże emocje wśród wielu wyborców. Smoleńsk jest PiS-owskim paliwem w drodze po władzę – powiedział.
Miller zakończył mówiąc, że jeśli PiS wygra wybory, wówczas Polska będzie zmierzać „w kierunku IV Rzeczpospolitej, tylko bardziej brutalnie i konsekwentnie niż poprzednio.” – Dla Kaczyńskiego wzorcową jest sytuacja na Węgrzech i pozycja premiera Orbana. A w Polsce konstytucja kwietniowa z 1935 roku – podsumował były premier.
kl, Rzeczpospolita