Guma do żucia kontra próchnica?
Niemal każdy dorosły Polak i 92 proc. dzieci zaczynających szkołę podstawową ma próchnicę zębów. Od lat stan naszego uzębienia nie poprawia się, mimo że mamy dostęp do nowoczesnych metod profilaktyki. Stomatolodzy proponują zatem stosowanie jeszcze jednego sposobu zapobiegania próchnicy zębów - żucie gum bez cukru po każdym posiłku. Badania przeprowadzone w kilku krajach, także w Polsce, wykazują, że nie jest to tylko reklamowy slogan.
Próchnica jest najczęstszą masowo występującą chorobą. W Polsce stwierdza się ją u połowy czterolatków. Ma ją 98 proc. młodzieży wkraczającej w dorosłe życie. Badania przeprowadzone w latach 1987-1994 przez Światową Organizację Zdrowia w ponad dwustu krajach umieściły Polskę wśród piętnastu państw o najwyższym wskaźniku zachorowalności na próchnicę. Okazało się, że mamy tak samo zepsute zęby jak mieszkańcy krajów Trzeciego Świata, którzy w odróżnieniu od nas mają ograniczony dostęp do czystej wody, dobrych szczoteczek i past z fluorem. Znaleźliśmy się w towarzystwie takich państw, jak Chile, Salwador, Honduras, Mozambik, Nikaragua, Paragwaj, Filipiny czy Peru. W Europie gorsze zęby niż my mają tylko Łotysze i mieszkańcy krajów byłej Jugosławii.
Próchnica i choroby przyzębia zostały wymienione w "Narodowym programie zdrowia na lata 1996-2005" jako jedne z głównych zagrożeń zdrowia Polaków. "Próchnica zębów jest chorobą społeczną, uwarunkowaną między innymi wadliwymi zachowaniami zdrowotnymi. W latach 1987-1995 nie odnotowano tendencji do obniżenia się zachorowalności na próchnicę zębów. Stwierdzono jednocześnie pogorszenie stanu przyzębia dzieci w wieku 12 lat i młodzieży 18-letniej" - czytamy w "Narodowym programie zdrowia". Podobnego zdania jest prof. Barbara Woynarowska z Katedry Biomedycznych Podstaw Rozwoju i Wychowania Uniwersytetu Warszawskiego. Uważa ona, że dzieje się tak z powodu "znaczącego pogorszenia się opieki stomatologicznej nad dziećmi i młodzieżą". - Zmienić tę sytuację mogą wdrażane w szkołach programy edukacyjne i reklamy środków higieny jamy ustnej - twierdzi prof. Woynarowska.
Brak nawyków higienicznych, a niekiedy możliwości skorzystania z łazienki powodują, że statystyczny Polak myje zęby raz dziennie, a szczoteczkę zmienia raz na trzy lata (powinien wyrzucić ją po trzech miesiącach używania). Co dwudziesty mieszkaniec naszego kraju w ogóle nie używa pasty do zębów. Nawyków higienicznych nie mają też polskie dzieci. Co drugi chłopiec i co trzecia dziewczynka w wieku szkolnym czyszczą zęby tylko raz dziennie. To powoduje, że zaledwie połowa osiemnastolatków zachowuje wszystkie zęby. - Jeżeli zarówno dzieci, jak i dorośli nie mają czasu albo możliwości, aby po każdym posiłku porządnie umyć zęby, może uda się ich namówić na żucie gumy - mówią stomatolodzy. - Żucie bezcukrowych gum może być uzupełnieniem codziennych zabiegów higienicznych jamy ustnej - uważa prof. Janusz Piekarczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego. Trzeba tylko pamiętać, aby sięgnąć po nią tuż po posiłku i żuć przez 20 minut. Żucie bezcukrowych gum jest już zalecane przez zachodnich stomatologów jako jedna z metod w profilaktyce próchnicy u dzieci, które między głównymi posiłkami często sięgają po słodycze i owoce. Jedzenie obniża bowiem współczynnik pH w jamie ustnej i sprzyja rozwojowi próchnicy.
Pod wpływem żucia gumy środowisko w jamie ustnej staje się bardziej zasadowe, co chroni przed próchnicą
Z badania przeprowadzonego pod kierownictwem prof. Krystyny Fetkowskiej-Mielnik z Zakładu Stomatologii Wieku Rozwojowego Akademii Medycznej w Lublinie wynika, że pod wpływem żucia gumy środowisko w jamie ustnej staje się bardziej zasadowe. W analizie tej ustalono, że średnie pH śliny mierzone 20 minut przed posiłkiem wynosiło 6,8, 20 minut po posiłku - 5,7, a po 40 minutach - 6,1. Dzieci, które po jedzeniu żuły gumę, po 5 minutach miały pH równe 7,8, po 20 minutach - 7,2, a po 40 minutach - 7,0. Dzieje się tak dzięki temu, że podczas żucia gumy trzykrotnie zwiększa się ilość wydzielanej śliny. Zawarte zaś w ślinie jony wapnia i fosforu zmieniają współczynnik pH na bardziej zasadowy. Neutralizują w ten sposób szkodliwe dla zębów kwasy, zapobiegają odwapnieniu szkliwa i sprzyjają jego remineralizacji (czyli uzupełniają w nim związki mineralne utracone podczas działania kwasów na zęby). Naprawiają także mikrouszkodzenia, do których dochodzi w wyniku reakcji chemicznych zachodzących w środowisku kwasowym. Żucie gumy wtłacza ponadto ślinę w trudno dostępne miejsca i ułatwia wypłukiwanie pozostałości jedzenia m.in. z przestrzeni międzyzębowych. Resztki pokarmów są doskonałą pożywką dla bakterii, które obok kwasów przyczyniają się do niszczenia zębów.
Żucie gumy uznano także za najprostszą i skuteczną metodę pobudzania ślinianek do zwiększonego wydzielania śliny. Z badań dr Danuty Samolczyk-Wanyury z Zakładu Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Instytutu Stomatologii Akademii Medycznej w Warszawie wynika, że ślina nie tylko zabezpiecza przed próchnicą, lecz także zmniejsza ryzyko nowotworów jamy ustnej. Szacuje się, że co piąty Polak ma problemy wynikające ze zmniejszonego wydzielania śliny. Dolegliwość ta, nazwana kserostomią, objawia się wysychaniem błony śluzowej jamy ustnej oraz ustnej części gardła. Leczenie kserostomii polega na podawaniu leków ślinopędnych oraz witamin. Naukowcy uważają, że istotne znaczenie może mieć także żucie gumy. Nie leczone uszkodzenia błony śluzowej jamy ustnej mogą sprzyjać rozwojowi nowotworów, których liczba wzrasta w Polsce od ponad 20 lat. Rak jamy ustnej stanowi dziś 4,4 proc. zachorowań na wszystkie nowotwory złośliwe u mężczyzn i 1,4 proc. u kobiet.
Prof. Eugeniusz Spiechowicz z Zakładu Protetyki Stomatologicznej Akademii Medycznej w Warszawie przypomina, że ślina ma właściwości chroniące twarde tkanki zęba przed próchnicą. - U osób, u których zmniejszyło się wydzielanie śliny, na przykład po naświetlaniach w chorobach nowotworowych, obserwujemy gwałtowny rozwój próchnicy, prowadzący do całkowitego zniszczenia koron zębów - mówi prof. Spiechowicz.
Zwiększone wydzielanie śliny przyspiesza też proces gojenia się ran po zabiegach stomatologicznych - wynika z badań prowadzonych pod kierunkiem doc. Marka Ziętka z Zakładu Chorób Przyzębia i Błony Śluzowej Jamy Ustnej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Pacjentom z rozprzestrzeniającym się zapaleniem przyzębia od trzeciej doby po zabiegu zalecano żucie gum wielokrotnie w ciągu dnia. Dla porównania, chorzy w drugiej grupie ograniczyli się jedynie do mycia zębów miękką szczoteczką. Po pięciu dniach od zabiegu w ślinie osób nie żujących gumy zaobserwowano spadek stężenia leukocytów, które uczestniczą w reakcjach obronnych organizmu. W grupie pacjentów żujących gumę poziom leukocytów się nie zmienił. Szybciej zatem odzyskiwali zdrowie.
Podstawową wadą większości badań oceniających wpływ żucia gumy na profilaktykę próchnicy i chorób przyzębia jest to, że zostały one przeprowadzone na niewielkich grupach pacjentów. Niektóre z tych analiz objęły zaledwie 20 osób. Trochę za mało, aby móc wyciągnąć wiarygodne wnioski. W jednym tylko badaniu, którego wyniki opublikowane zostały w ubiegłym roku w "Journal American Dental Association", wzięło udział ponad 2600 dzieci. Naukowcy z Indiana University w Indianapolis i z University of Puerto Rico dowiedli, że u maluchów, które żuły gumę przez 20 minut po każdym z trzech posiłków, o 10 proc. mniej zębów zostało zaatakowanych przez próchnicę.
"Zmian pH płytki nazębnej nie można bezpośrednio łączyć z redukcją próchnicy zębów, warto jednak rozważyć każdy zabieg, który zmniejsza niebezpieczeństwo wystąpienia tej choroby. Poza optymalnym stosowaniem fluoru, staranną higieną jamy ustnej i redukcją przekąsek między posiłkami należy wziąć pod uwagę także dwudziestominutowe żucie gumy tuż po jedzeniu" - postulują na łamach "British Medical Journal" naukowcy z Centrum Badań Klinicznych Wydziału Stomatologii Uniwersytetu Iowa. Jest to tym bardziej warte uwagi, że leczenie jednego zęba zaatakowanego przez próchnicę kosztuje w Polsce co najmniej 100 zł.
Próchnica jest najczęstszą masowo występującą chorobą. W Polsce stwierdza się ją u połowy czterolatków. Ma ją 98 proc. młodzieży wkraczającej w dorosłe życie. Badania przeprowadzone w latach 1987-1994 przez Światową Organizację Zdrowia w ponad dwustu krajach umieściły Polskę wśród piętnastu państw o najwyższym wskaźniku zachorowalności na próchnicę. Okazało się, że mamy tak samo zepsute zęby jak mieszkańcy krajów Trzeciego Świata, którzy w odróżnieniu od nas mają ograniczony dostęp do czystej wody, dobrych szczoteczek i past z fluorem. Znaleźliśmy się w towarzystwie takich państw, jak Chile, Salwador, Honduras, Mozambik, Nikaragua, Paragwaj, Filipiny czy Peru. W Europie gorsze zęby niż my mają tylko Łotysze i mieszkańcy krajów byłej Jugosławii.
Próchnica i choroby przyzębia zostały wymienione w "Narodowym programie zdrowia na lata 1996-2005" jako jedne z głównych zagrożeń zdrowia Polaków. "Próchnica zębów jest chorobą społeczną, uwarunkowaną między innymi wadliwymi zachowaniami zdrowotnymi. W latach 1987-1995 nie odnotowano tendencji do obniżenia się zachorowalności na próchnicę zębów. Stwierdzono jednocześnie pogorszenie stanu przyzębia dzieci w wieku 12 lat i młodzieży 18-letniej" - czytamy w "Narodowym programie zdrowia". Podobnego zdania jest prof. Barbara Woynarowska z Katedry Biomedycznych Podstaw Rozwoju i Wychowania Uniwersytetu Warszawskiego. Uważa ona, że dzieje się tak z powodu "znaczącego pogorszenia się opieki stomatologicznej nad dziećmi i młodzieżą". - Zmienić tę sytuację mogą wdrażane w szkołach programy edukacyjne i reklamy środków higieny jamy ustnej - twierdzi prof. Woynarowska.
Brak nawyków higienicznych, a niekiedy możliwości skorzystania z łazienki powodują, że statystyczny Polak myje zęby raz dziennie, a szczoteczkę zmienia raz na trzy lata (powinien wyrzucić ją po trzech miesiącach używania). Co dwudziesty mieszkaniec naszego kraju w ogóle nie używa pasty do zębów. Nawyków higienicznych nie mają też polskie dzieci. Co drugi chłopiec i co trzecia dziewczynka w wieku szkolnym czyszczą zęby tylko raz dziennie. To powoduje, że zaledwie połowa osiemnastolatków zachowuje wszystkie zęby. - Jeżeli zarówno dzieci, jak i dorośli nie mają czasu albo możliwości, aby po każdym posiłku porządnie umyć zęby, może uda się ich namówić na żucie gumy - mówią stomatolodzy. - Żucie bezcukrowych gum może być uzupełnieniem codziennych zabiegów higienicznych jamy ustnej - uważa prof. Janusz Piekarczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego. Trzeba tylko pamiętać, aby sięgnąć po nią tuż po posiłku i żuć przez 20 minut. Żucie bezcukrowych gum jest już zalecane przez zachodnich stomatologów jako jedna z metod w profilaktyce próchnicy u dzieci, które między głównymi posiłkami często sięgają po słodycze i owoce. Jedzenie obniża bowiem współczynnik pH w jamie ustnej i sprzyja rozwojowi próchnicy.
Pod wpływem żucia gumy środowisko w jamie ustnej staje się bardziej zasadowe, co chroni przed próchnicą
Z badania przeprowadzonego pod kierownictwem prof. Krystyny Fetkowskiej-Mielnik z Zakładu Stomatologii Wieku Rozwojowego Akademii Medycznej w Lublinie wynika, że pod wpływem żucia gumy środowisko w jamie ustnej staje się bardziej zasadowe. W analizie tej ustalono, że średnie pH śliny mierzone 20 minut przed posiłkiem wynosiło 6,8, 20 minut po posiłku - 5,7, a po 40 minutach - 6,1. Dzieci, które po jedzeniu żuły gumę, po 5 minutach miały pH równe 7,8, po 20 minutach - 7,2, a po 40 minutach - 7,0. Dzieje się tak dzięki temu, że podczas żucia gumy trzykrotnie zwiększa się ilość wydzielanej śliny. Zawarte zaś w ślinie jony wapnia i fosforu zmieniają współczynnik pH na bardziej zasadowy. Neutralizują w ten sposób szkodliwe dla zębów kwasy, zapobiegają odwapnieniu szkliwa i sprzyjają jego remineralizacji (czyli uzupełniają w nim związki mineralne utracone podczas działania kwasów na zęby). Naprawiają także mikrouszkodzenia, do których dochodzi w wyniku reakcji chemicznych zachodzących w środowisku kwasowym. Żucie gumy wtłacza ponadto ślinę w trudno dostępne miejsca i ułatwia wypłukiwanie pozostałości jedzenia m.in. z przestrzeni międzyzębowych. Resztki pokarmów są doskonałą pożywką dla bakterii, które obok kwasów przyczyniają się do niszczenia zębów.
Żucie gumy uznano także za najprostszą i skuteczną metodę pobudzania ślinianek do zwiększonego wydzielania śliny. Z badań dr Danuty Samolczyk-Wanyury z Zakładu Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Instytutu Stomatologii Akademii Medycznej w Warszawie wynika, że ślina nie tylko zabezpiecza przed próchnicą, lecz także zmniejsza ryzyko nowotworów jamy ustnej. Szacuje się, że co piąty Polak ma problemy wynikające ze zmniejszonego wydzielania śliny. Dolegliwość ta, nazwana kserostomią, objawia się wysychaniem błony śluzowej jamy ustnej oraz ustnej części gardła. Leczenie kserostomii polega na podawaniu leków ślinopędnych oraz witamin. Naukowcy uważają, że istotne znaczenie może mieć także żucie gumy. Nie leczone uszkodzenia błony śluzowej jamy ustnej mogą sprzyjać rozwojowi nowotworów, których liczba wzrasta w Polsce od ponad 20 lat. Rak jamy ustnej stanowi dziś 4,4 proc. zachorowań na wszystkie nowotwory złośliwe u mężczyzn i 1,4 proc. u kobiet.
Prof. Eugeniusz Spiechowicz z Zakładu Protetyki Stomatologicznej Akademii Medycznej w Warszawie przypomina, że ślina ma właściwości chroniące twarde tkanki zęba przed próchnicą. - U osób, u których zmniejszyło się wydzielanie śliny, na przykład po naświetlaniach w chorobach nowotworowych, obserwujemy gwałtowny rozwój próchnicy, prowadzący do całkowitego zniszczenia koron zębów - mówi prof. Spiechowicz.
Zwiększone wydzielanie śliny przyspiesza też proces gojenia się ran po zabiegach stomatologicznych - wynika z badań prowadzonych pod kierunkiem doc. Marka Ziętka z Zakładu Chorób Przyzębia i Błony Śluzowej Jamy Ustnej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Pacjentom z rozprzestrzeniającym się zapaleniem przyzębia od trzeciej doby po zabiegu zalecano żucie gum wielokrotnie w ciągu dnia. Dla porównania, chorzy w drugiej grupie ograniczyli się jedynie do mycia zębów miękką szczoteczką. Po pięciu dniach od zabiegu w ślinie osób nie żujących gumy zaobserwowano spadek stężenia leukocytów, które uczestniczą w reakcjach obronnych organizmu. W grupie pacjentów żujących gumę poziom leukocytów się nie zmienił. Szybciej zatem odzyskiwali zdrowie.
Podstawową wadą większości badań oceniających wpływ żucia gumy na profilaktykę próchnicy i chorób przyzębia jest to, że zostały one przeprowadzone na niewielkich grupach pacjentów. Niektóre z tych analiz objęły zaledwie 20 osób. Trochę za mało, aby móc wyciągnąć wiarygodne wnioski. W jednym tylko badaniu, którego wyniki opublikowane zostały w ubiegłym roku w "Journal American Dental Association", wzięło udział ponad 2600 dzieci. Naukowcy z Indiana University w Indianapolis i z University of Puerto Rico dowiedli, że u maluchów, które żuły gumę przez 20 minut po każdym z trzech posiłków, o 10 proc. mniej zębów zostało zaatakowanych przez próchnicę.
"Zmian pH płytki nazębnej nie można bezpośrednio łączyć z redukcją próchnicy zębów, warto jednak rozważyć każdy zabieg, który zmniejsza niebezpieczeństwo wystąpienia tej choroby. Poza optymalnym stosowaniem fluoru, staranną higieną jamy ustnej i redukcją przekąsek między posiłkami należy wziąć pod uwagę także dwudziestominutowe żucie gumy tuż po jedzeniu" - postulują na łamach "British Medical Journal" naukowcy z Centrum Badań Klinicznych Wydziału Stomatologii Uniwersytetu Iowa. Jest to tym bardziej warte uwagi, że leczenie jednego zęba zaatakowanego przez próchnicę kosztuje w Polsce co najmniej 100 zł.
Więcej możesz przeczytać w 24/1999 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.