"Werdykt tych, którzy poszli do głosowania, jest dobry i pozwala na optymizm. To jest budujące i świadczy również o tym, że ci, którzy w sobotę agitowali przeciw integracji, nie uzyskali tutaj zbyt wielkiego poparcia. Niestety, frekwencja, mimo że najwyższa w dotychczasowych badaniach, pokazuje, jak wiele wysiłku informacyjnego trzeba jeszcze włożyć, by osiągnąć pułap 50 proc." - powiedziała wojewoda opolski Elżbieta Rutkowska (SLD)
Głosowanie odbywało się od 8.00 do 16.00 w 20 obwodowych komisjach wyborczych - tych samych, co w każdych wyborach. Mieszkańcy odpowiadali na to samo pytanie, które znajdzie się na kartach do głosowania w czerwcowym, ogólnopolskim plebiscycie. Uprawnionych było 23 496 osób, a wzięło udział 6384 osoby. Oddano 6316 ważnych głosów i 68 nieważnych. Za integracją głosowało 5125 prudniczan, przeciw - 1188.
Równolegle z prareferendum, w Prudniku odbyło się głosowanie młodych - 15-18-latków. 78,42 proc. z nich opowiedziało się za wejściem Polski do UE. Przeciw było 21,58 proc. Frekwencja wyniosła 25,92 proc. Do głosowania uprawnionych było 1501 osób. Głosowało 389 z nich. Ważnych było 380 głosów, nieważnych - 9. Za integracją głosowało 298 młodych ludzi, przeciw - 82.
"Normalnie 15-18-latkowie nie mają prawa głosu, ale wynik tego głosowania jest bardzo ważny. W końcu to wszystko rozgrywa się dla nich" - powiedziała przewodnicząca jednej z komisji, Sylwia Łącka.
Prareferendum zorganizował Ośrodek Badań Wyborczych z Warszawy, który wcześniej organizował prawybory prezydenckie i parlamentarne. Z jego analiz rezultatów plebiscytu wynika, że mieszkańcy wsi są mniej zainteresowani udziałem w referendum. Z kolei wśród wszystkich, którzy chcą uczestniczyć w referendum, zdecydowanie przeważają głosy na "tak".
"Nie ma tutaj jakichś dużych niespodzianek, cały czas wiedzieliśmy, że głosów na +tak+ będzie więcej niż na +nie+. Mówiliśmy o wyniku rzędu 60-80 proc. i tak się stało - powiedział burmistrz podczas konferencji prasowej. - Wiedzieliśmy też, że trudno będzie osiągnąć 50-proc. frekwencję. Mimo wyniku 27 proc., myślę że 7 i 8 czerwca frekwencja będzie wyższa. Złoży się na to z pewnością kampania, która będzie prowadzona do końca".
"Problem w tym, że zainteresowani uczestnictwem w wyborach to ok. 45 proc. populacji. W Prudniku tych zainteresowanych było w niedzielę 27 proc. - pozostaje więc około 20 proc. wyborców, co do których nie mamy pewności, jak zagłosują. Pytanie, w którym kierunku pójdą i - gorszy wariant - czy w ogóle pójdą - zastanawiał się Marcin Palade z OBW. - Malcie była taka sytuacja, że te 20 proc. niezdecydowanych dołączyło do eurosceptyków. W Polsce możliwy jest podobny wariant, ale może być też tak, że poparcie rozłoży się równomiernie - i wtedy będzie sytuacja, że większość Polaków opowie się za integracją".
Prareferendum w Prudniku poprzedziła sobotnia kampania, w której przedstawiciele 10 partii politycznych starali się przekonać mieszkańców do swoich racji. Do głosowania na tak przekonywali politycy Unii Wolności, Unii Pracy, Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz Prawa i Sprawiedliwości.
Do głosowania przeciw integracji namawiali przedstawiciele Ligi Polskich Rodzin, Ruchu Katolicko-Narodowego, Unii Polityki Realnej i Samoobrony.
W czasie trwania głosowania w niedzielę, a także w sobotę na prudnickim Rynku odbywały się imprezy kulturalne i prezentowały się szkolne kluby europejskie.
Zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy integracji rozdawali w niedzielę mieszkańcom Prudnika materiały informacyjne o UE, które cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Organizatorzy prareferendum wybrali Prudnik, ponieważ to 30-tysięczne miasto na tzw. ziemiach odzyskanych skupia na swoim terenie przybyłych tu po wojnie przedstawicieli różnych regionów Polski, kresów i mniejszości narodowych, m.in. niemieckiej. Dzięki temu może być reprezentatywne dla stanowiących większość mieszkańców podobnych miast w Polsce.
em, pap
Więcej o sobotnich prezentacjach w Prudniku w naszym serwisie informacyjnym.