Garner zapewniał Irakijczyków, że nie zamierza zostawać w Iraku długo i że to oni zadecydują o politycznych losach swego kraju. "Będę tutaj tylko przez krótki czas - powiedział. - Pomogę tylko, żeby sprawy ruszyły z miejsca. To wasz kraj i to wasza przyszłość. Wasz nowy rząd będzie otwarty i uczciwy. Jest to waszym marzeniem, moim marzeniem i marzeniem świata".
Jay Garner obiecał rychłe przywrócenie w Iraku podstawowych usług komunalnych i poprawę bezpieczeństwa.
Ludzie z ekipy Garnera, tzn. Biura ds. Odbudowy i Pomocy Humanitarnej (OHRA), spotkali się w niedzielę z przedstawicielami władz Bagdadu (z czasów Saddama), żeby omówić takie sprawy, jak przywrócenie zaopatrzenia miasta w wodę, kwestię odprowadzania i oczyszczania ścieków oraz uprzątanie śmieci.
OHRA konsekwentnie ignorowała samozwańczego "burmistrza" Bagdadu Mohammeda Mohsena Zubaidiego z Irackiego Kongresu Narodowego, który twierdzi, że ludność powierzyła mu tymczasowe zarządzanie stolicą. Zubaidi zorganizował w niedzielę własne spotkanie z członkami byłych władz miejskich i zapowiedział, że w poniedziałek będzie rozmawiał z Garnerem.
Tymczasem został aresztowany przez siły amerykańskie pod zarzutem uzurpowania sobie władzy.
Garner ma się w poniedziałek spotkać w Bagdadzie z grupą kilkuset irackich prominentów. Spotkanie, którego celem jest wyłonienie potencjalnych przywódców, jest elementem prac nad stworzeniem nowego rządu.
Pierwsze takie spotkanie odbyło się 15 kwietnia w Nasirii. Na poniedziałek zaproszono do Bagdadu m.in. popieranego przez Amerykanów Ahmada Szalabiego, przywódcę emigracyjnego Irackiego Kongresu Narodowego oraz przywódców Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej (SCIRI) - głównego szyickiego ugrupowania opozycyjnego.
SCIRI jednak zbojkotowała spotkanie w Nasirii i nie wiadomo, czy będzie chciała wziąć udział w poniedziałkowych rozmowach w Bagdadzie.
em, pap