"Dzisiaj jest więcej pytań niż odpowiedzi, jest sporo problemów, które muszą być przez uczestników koalicji rozwiązane" - powiedział minister.
Szmajdziński powtórzył, że Polska jest zainteresowana wysłaniem żołnierzy do sił stabilizacyjnych, ale nie ma na to pieniędzy i zwróciła się o finansowanie do Amerykanów. "Wstępne pozytywne odpowiedzi są, czekamy na taką, która będzie decydująca i pozwoli zaplanować liczbę żołnierzy i ewentualnie innych sił porządkowych" - dodał. Wyjaśnił, że niewykluczony jest udział 100-120 policjantów, zastrzegając, że są to wstępne plany, a nie żadne uzgodnienia.
"Nie są jeszcze określone wszystkie zadania, które siły stabilizacyjne miałyby do wykonania, nie jest określony sposób współpracy z władzami cywilnymi tej administracji, którą kieruje gen. Jay Garner i tej, która będzie wyłaniana przez Irakijczyków" - powiedział.
Według ministra, niewykluczony jest udział Polaków we władzach stabilizacyjnych w jednej ze stref, na które ma być podzielony Irak: "To jest jeden z elementów tej rozmowy, my jesteśmy gotowi przedstawić kandydaturę na dowódcę dywizji, konstrukcję sztabu takiej dywizji i wszystkie potrzebne jednostki, żeby taka dywizja mogła działać".
Dodał, że nie jest rozstrzygnięte, w którym z rejonów Polacy działaliby w siłach stabilizacyjnych. Powiedział, że Polska zgłosiła też gotowość przedstawienia kandydatów, którzy mogliby wesprzeć "tworzącą się administrację, którą kieruje Garner".
Polska zadeklarowała gotowość do udziału w siłach stabilizacyjnych, uzależniając swoje zaangażowanie od wsparcia finansowego. Według amerykańskiej prasy, na siły stabilizacyjne mają się złożyć dwie międzynarodowe dywizje, Polacy mieliby dowodzić jedną z nich.
Czytaj też: Polacy pojadą, Amerykanie zapłacą
sg, pap