Stanisław Ciosek były ambasador Polski w Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich oraz w Rosji na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia przekonywał, że "konflikt bieżący na Ukrainie zostanie, przynajmniej na razie, zażegnany”.
-To jest beczka prochu. Przecież Rosjanie u siebie mają bardzo dużo takich miejsc zapalnych, separatyzmów - podkreślił Stanisław Ciosek, zaznaczając, że dziwi się wykorzystywaniu przez Rosjan kwestii etnicznych na Krymie.
Gość radiowej Jedynki tłumaczył, że koniec komunizmu i stosunkowo pokojowy rozpad ZSRS, przysłonił tylko podskórne konflikty i zadawnione historyczne spory w dawnym sowieckim imperium. - Okazuje się, że chyba tylko przykryliśmy te konflikty, nie potrafiliśmy zlikwidować tlącego się pod spodem napięcia - mówił Ciosek. - Był czas, lata 1990-91, by dzielić tę "masę spadkową" po ZSRR. Wtedy można było załatwić ewentualne spory graniczne ale nie teraz – dodał.
W opinii Cioska, są głębsze, geopolityczne przyczyny obecnego konfliktu. - Gdy Rosja, jeszcze jako ZSRS wycofała się z tzw. zewnętrznego imperium (Niemcy wschodnie i pozostałe kraje socjalistyczne we wschodniej Europie), to Zachód miał wobec tych krajów jakieś propozycje i myśmy z tych propozycji skorzystali – tłumaczył Ciosek i dodał, że scenariusz taki nie objął Ukrainy w przecieństwie do krajów bałtyckich.
Zdaniem Cioska, jednym z powodów tego, że Zachód długo nie wiedział co zaproponować Ukrainie, było niekonsekwentne stanowisko Rosji. Bruksela, gdy zdecydowała się zaprosić Kijów do stowarzyszenie z Unią - zastosowała taką samą metodę jak wcześniej do wszystkich innych krajów. - (...) Tymczasem trafiono na organizm zrośnięty z Rosją gospodarczo, historycznie, mentalnie, kulturowo, językowo i pod każdym innym względem. (...) I ja się nawet nie dziwię tej Ukrainie, która odrzuciła układ stowarzyszeniowy, bo warunki jakie MFW proponował były straszliwe, niemożliwe do spełnienia - podkreślał Ciosek. - Ponieważ MFW nie zmienia swoich warunków, to na Ukrainie będzie ustawiczny Majdan i będą tam ustawiczne protesty. (...) Polityka Zachodu wobec Ukrainy okazała się bez wyobraźni - powiedział Ciosek.
Polskie Radio Program Pierwszy, ml
Gość radiowej Jedynki tłumaczył, że koniec komunizmu i stosunkowo pokojowy rozpad ZSRS, przysłonił tylko podskórne konflikty i zadawnione historyczne spory w dawnym sowieckim imperium. - Okazuje się, że chyba tylko przykryliśmy te konflikty, nie potrafiliśmy zlikwidować tlącego się pod spodem napięcia - mówił Ciosek. - Był czas, lata 1990-91, by dzielić tę "masę spadkową" po ZSRR. Wtedy można było załatwić ewentualne spory graniczne ale nie teraz – dodał.
W opinii Cioska, są głębsze, geopolityczne przyczyny obecnego konfliktu. - Gdy Rosja, jeszcze jako ZSRS wycofała się z tzw. zewnętrznego imperium (Niemcy wschodnie i pozostałe kraje socjalistyczne we wschodniej Europie), to Zachód miał wobec tych krajów jakieś propozycje i myśmy z tych propozycji skorzystali – tłumaczył Ciosek i dodał, że scenariusz taki nie objął Ukrainy w przecieństwie do krajów bałtyckich.
Zdaniem Cioska, jednym z powodów tego, że Zachód długo nie wiedział co zaproponować Ukrainie, było niekonsekwentne stanowisko Rosji. Bruksela, gdy zdecydowała się zaprosić Kijów do stowarzyszenie z Unią - zastosowała taką samą metodę jak wcześniej do wszystkich innych krajów. - (...) Tymczasem trafiono na organizm zrośnięty z Rosją gospodarczo, historycznie, mentalnie, kulturowo, językowo i pod każdym innym względem. (...) I ja się nawet nie dziwię tej Ukrainie, która odrzuciła układ stowarzyszeniowy, bo warunki jakie MFW proponował były straszliwe, niemożliwe do spełnienia - podkreślał Ciosek. - Ponieważ MFW nie zmienia swoich warunków, to na Ukrainie będzie ustawiczny Majdan i będą tam ustawiczne protesty. (...) Polityka Zachodu wobec Ukrainy okazała się bez wyobraźni - powiedział Ciosek.
Polskie Radio Program Pierwszy, ml