Przyjmując zaproszenie nadawcy - jak napisali w liście otwartym do Wenderlicha - spodziewali się, że posłowie będą zainteresowani ich opiniami na temat aktualnego stanu rynku mediów w Polsce. "Zamiast tego okazało się, że wyznaczono nam rolę niemych świadków głosowania nad sprawozdaniem Rady. Zmarnowaliśmy wzajemnie swój czas" - ocenili szefowie mediów prywatnych.
Ich zdaniem przewodniczący komisji kultury osobiście przyczynia do "ograniczenia publicznej dyskusji nad stanem rynku i polityką jego regulacji".
"Obecność na sali przedstawicieli mediów państwowych i prywatnych dawała posłom okazję do konfrontacji wielu informacji i ocen zawartych w dokumentach Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - z tej szansy nie umiał Pan lub nie chciał skorzystać, zapraszając do dyskusji wyłącznie posłów" - napisali do Wenderlicha nadawcy prywatni.
Przypomnieli, że żaden z posłów nie zapytał, czy ktoś z mediów publicznych, bądź prywatnych chciałby zabrać głos. "To po co zostaliśmy zaproszeni?" - pytają szefowie mediów.
Podtrzymując swoją gotowość do aktywnej współpracy z komisją, nadawcy zastrzegają w liście do Wenderlicha, że przyszłe zaproszenia będą miały tylko wtedy sens, kiedy przewidziana będzie prezentacja ich opinii.
Pod listem podpisali się wiceprezes Agory Piotr Niemczycki, prezes Eurozetu Monika Bednarek, prezes zarządu Polsatu Aleksander Myszka, prezes TVN Piotr Walter i wiceprezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Komunikacji Kablowej Marek Sowa. Na czwartkowym posiedzeniu komisji obecny był też prezes TVP Robert Kwiatkowski.
Po podjęciu przez komisję decyzji o przyjęciu sprawozdania z działalności Rady do głosu zgłaszał się wiceprezes Agory Piotr Niemczycki, ale nie został mu on udzielony. Szef komisji, pytany przez dziennikarzy, dlaczego przedstawiciel mediów komercyjnych nie otrzymał prawa wypowiedzenia się, tłumaczył, że zgłoszenia nie zauważył i wskazywał, że należy "bardziej ofensywnie" zgłaszać się, szczególnie jeśli na sali jest tłoczno.
em, pap