"Reforma Gowina" przekształcająca mniejsze sądy w "wydziały zamiejscowe" tych większych kosztowała ponad 1 mln 100 tysięcy złotych. Zlikwidowanych zostało 79 sądów. Prezydent jednak ustawę zawetował i skierował własny, kompromisowy projekt ustawy przywracający część sądów, a koalicja się porozumiała i wprowadziła kolejne modyfikacje. W rozmowie z "Wprost" minister sprawiedliwości i prokurator generalny w pierwszym rządzie Donalda Tuska Zbigniew Ćwiąkalski oraz poseł PSL Eugeniusz Kłopotek "krok wstecz" oceniają pozytywnie.
Daniel Kotliński, Wprost.pl: To jak w końcu ocenić decyzję prezydenta Komorowskiego - pozytywnie, negatywnie ?
Zbigniew Ćwiąkalski, PO: Zacznę od tego, że myśmy również przygotowywali zmiany likwidacyjne - chodziło głównie o małe sądy zatrudniające po 4-5 sędziów, dlatego że w takim małym sądzie każdy z sędziów jest jednocześnie prezesem jakiegoś wydziału. Poza tym bywało, że następny większy sąd był w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów, więc nie było uzasadnienia żeby utrzymywać całą infrastrukturę sądu w sytuacji, gdy większa placówka mogła przejąć orzekanie. Tyle tylko, że nasze zmiany miały dotyczyć raptem kilkunastu sądów, a nie jak w pierwszej wersji, gdzie minister Gowin zakroił to na sto kilkadziesiąt..
...Skończyło się na likwidacji 79.
Z.Ć.: No właśnie, to też dużo, poza tym tam dotyczyło to nawet sądów zatrudniających po 10 sędziów, to są nie takie małe instytucje, a poza tym jeśli miało się pozostawić wydziały zamiejscowe, no to praktycznie koszty utrzymania takich sądów niewiele się zmieniały (prócz takich, które faktycznie miały zostać dosłownie zlikwidowane), a kreowały raczej dodatkowe koszty, jak zmiana tablic, pieczątek...
Eugeniusz Kłopotek, PSL: To, że udało nam się, dzięki różnym zabiegom i, na szczęście, na końcu poparciu innych klubów cofnąć to, co zrobił Gowin, to jest duży plus, bo jednak wymiar sprawiedliwości powinien być jak najbliżej obywateli, a nie oddalać się od nich. A perturbacji przy tej zmianie było mnóstwo, ale tak to jest, jak człowiek, który nie miał pojęcia o wymiarze sprawiedliwości bierze się za rewolucję w tym zakresie.
W takim razie co ta reforma tak faktycznie zmieniała? Ciągle powtarza się, że "niewiele", ale po co konkretnie Gowin ją zaproponował? Zwraca uwagę, że przecież nie zlikwidował żadnego sądu, a tylko funkcje prezesów ...
Z.Ć.: ...Zlikwidował funkcje prezesów, ale w to miejsce wchodziły inne koszty, choćby kwestie związane z dekretacją spraw, krążeniem spraw między wydziałem zamiejscowym a głównym, zmiana szyldów, pieczątek i nowe koszty powstawały, a poza tym, niewątpliwie osłabiało to pozycję danego powiatu. Powiat bez sądu, jedynie z wydziałem zamiejscowym... jednak sędziowe to zawsze jest miejscowa inteligencja, środowisko w którym sędzia odgrywa istota rolę, więc praktycznie rzecz biorąc, jeśliby szukać oszczędności po tej reformie, to trudno byłoby o takich mówić, w szerszym zakresie. A z całą pewnością spowodowało to sporo zamieszania i pretensji.
E.K.: Takie "odzieranie" powiatów z kolejnych instytucji powoduje, że niektórzy wkrótce zaczną - albo już to robią - podważać w ogóle funkcjonowanie powiatu, czy to ma sens. Dobrze się stało i mam nadzieję że pan minister Biernacki podchodzi tak do sprawy i w ramach swoich możliwości kilkanaście sądów również przywróci, jeżeli wejdzie prawo ustanawiające sąd w miejscowości zamieszkałej przez min. 50 tys. mieszkańców albo w takiej, gdzie rozpatruje się rocznie 5 tys. spraw. Mam nadzieję, ze to uspokoi sytuację "na dole".
Druga rzecz, część sędziów poszła na "stan spoczynku", bo się nie zgodziła na przerzucanie z sądu do sądu, z tego, co wiem, również w moim kujawsko-pomorskim województwie.
Gowin w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział: "(...) Parlament dał jednak dowód, że ważniejszy dla posłów i senatorów jest interes lokalnych elit i korporacji prawniczych niż obywateli."
E.K.: Ależ kompletna bzdura, tu akurat sparzył się potężnie pan Jarosław Gowin, nie zna się na sprawie, sądy powinny być bliżej ludzi.
Z.Ć.: Uważam, że to rozwiązanie [weto prezydenta RP i nowa ustawa - przyp. red.] jest sensowne i praktycznie rzecz biorąc godzi się to z naszym zamysłem, żeby ewentualne zmiany dotyczyły tych najmniejszych sądów, gdzie rzeczywiście ich istnienie nie ma żadnego uzasadnienia.
Zbigniew Ćwiąkalski, PO: Zacznę od tego, że myśmy również przygotowywali zmiany likwidacyjne - chodziło głównie o małe sądy zatrudniające po 4-5 sędziów, dlatego że w takim małym sądzie każdy z sędziów jest jednocześnie prezesem jakiegoś wydziału. Poza tym bywało, że następny większy sąd był w odległości zaledwie kilkunastu kilometrów, więc nie było uzasadnienia żeby utrzymywać całą infrastrukturę sądu w sytuacji, gdy większa placówka mogła przejąć orzekanie. Tyle tylko, że nasze zmiany miały dotyczyć raptem kilkunastu sądów, a nie jak w pierwszej wersji, gdzie minister Gowin zakroił to na sto kilkadziesiąt..
...Skończyło się na likwidacji 79.
Z.Ć.: No właśnie, to też dużo, poza tym tam dotyczyło to nawet sądów zatrudniających po 10 sędziów, to są nie takie małe instytucje, a poza tym jeśli miało się pozostawić wydziały zamiejscowe, no to praktycznie koszty utrzymania takich sądów niewiele się zmieniały (prócz takich, które faktycznie miały zostać dosłownie zlikwidowane), a kreowały raczej dodatkowe koszty, jak zmiana tablic, pieczątek...
Eugeniusz Kłopotek, PSL: To, że udało nam się, dzięki różnym zabiegom i, na szczęście, na końcu poparciu innych klubów cofnąć to, co zrobił Gowin, to jest duży plus, bo jednak wymiar sprawiedliwości powinien być jak najbliżej obywateli, a nie oddalać się od nich. A perturbacji przy tej zmianie było mnóstwo, ale tak to jest, jak człowiek, który nie miał pojęcia o wymiarze sprawiedliwości bierze się za rewolucję w tym zakresie.
W takim razie co ta reforma tak faktycznie zmieniała? Ciągle powtarza się, że "niewiele", ale po co konkretnie Gowin ją zaproponował? Zwraca uwagę, że przecież nie zlikwidował żadnego sądu, a tylko funkcje prezesów ...
Z.Ć.: ...Zlikwidował funkcje prezesów, ale w to miejsce wchodziły inne koszty, choćby kwestie związane z dekretacją spraw, krążeniem spraw między wydziałem zamiejscowym a głównym, zmiana szyldów, pieczątek i nowe koszty powstawały, a poza tym, niewątpliwie osłabiało to pozycję danego powiatu. Powiat bez sądu, jedynie z wydziałem zamiejscowym... jednak sędziowe to zawsze jest miejscowa inteligencja, środowisko w którym sędzia odgrywa istota rolę, więc praktycznie rzecz biorąc, jeśliby szukać oszczędności po tej reformie, to trudno byłoby o takich mówić, w szerszym zakresie. A z całą pewnością spowodowało to sporo zamieszania i pretensji.
E.K.: Takie "odzieranie" powiatów z kolejnych instytucji powoduje, że niektórzy wkrótce zaczną - albo już to robią - podważać w ogóle funkcjonowanie powiatu, czy to ma sens. Dobrze się stało i mam nadzieję że pan minister Biernacki podchodzi tak do sprawy i w ramach swoich możliwości kilkanaście sądów również przywróci, jeżeli wejdzie prawo ustanawiające sąd w miejscowości zamieszkałej przez min. 50 tys. mieszkańców albo w takiej, gdzie rozpatruje się rocznie 5 tys. spraw. Mam nadzieję, ze to uspokoi sytuację "na dole".
Druga rzecz, część sędziów poszła na "stan spoczynku", bo się nie zgodziła na przerzucanie z sądu do sądu, z tego, co wiem, również w moim kujawsko-pomorskim województwie.
Gowin w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział: "(...) Parlament dał jednak dowód, że ważniejszy dla posłów i senatorów jest interes lokalnych elit i korporacji prawniczych niż obywateli."
E.K.: Ależ kompletna bzdura, tu akurat sparzył się potężnie pan Jarosław Gowin, nie zna się na sprawie, sądy powinny być bliżej ludzi.
Z.Ć.: Uważam, że to rozwiązanie [weto prezydenta RP i nowa ustawa - przyp. red.] jest sensowne i praktycznie rzecz biorąc godzi się to z naszym zamysłem, żeby ewentualne zmiany dotyczyły tych najmniejszych sądów, gdzie rzeczywiście ich istnienie nie ma żadnego uzasadnienia.