Wczoraj popołudniu, na należącej do Korei Południowej wyspie Paengnyŏng na Morzu Żółtymi, znaleziono rozbitego drona. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że bezzałogowiec szpiegował na rzecz Korei Północnej. To już drugi taki incydent w ostatnich dniach.
Dron rozbił się po tym, jak między wojskami Korei Północnej i Południowej doszło do wymiany ognia. Władze w Seulu twierdzą, że zostały sprowokowane przez wojska Pjongjangu. Bezzałogowiec był wyposażony w aparat fotograficzny o wysokiej rozdzielczości. Zanim uległ zniszczeniu, wykonał zdjęcia obiektów wojskowych Korei Południowej oraz okolic siedziby prezydenta w Seulu.
Zakończono już wstępne dochodzenie dotyczące pochodzenia drona. Przedstawiciele Korei Południowej są przekonani, że bezzałogowa maszyna została wysłana przez Koreę Północną. – Rządowe instytucje Korei Południowej odpowiedzialne za tego typu sytuacje potwierdziły, że dron pochodził z Korei Północnej – powiedział rzecznik ministerstwa zjednoczenia Park Soo-jin.
Do podobnego zdarzenia doszło 24 marca b.r. na południe od strefy zdemilitaryzowanej oddzielającej obydwie Koree. W mieście Paju, po stronie Korei Południowej, znaleziono wówczas drona takiego, jak ten, który wczoraj rozbił się na wyspie Paengnyŏng.
kl, BBC News
Zakończono już wstępne dochodzenie dotyczące pochodzenia drona. Przedstawiciele Korei Południowej są przekonani, że bezzałogowa maszyna została wysłana przez Koreę Północną. – Rządowe instytucje Korei Południowej odpowiedzialne za tego typu sytuacje potwierdziły, że dron pochodził z Korei Północnej – powiedział rzecznik ministerstwa zjednoczenia Park Soo-jin.
Do podobnego zdarzenia doszło 24 marca b.r. na południe od strefy zdemilitaryzowanej oddzielającej obydwie Koree. W mieście Paju, po stronie Korei Południowej, znaleziono wówczas drona takiego, jak ten, który wczoraj rozbił się na wyspie Paengnyŏng.
kl, BBC News