Córki ofiar katastrofy smoleńskiej – Małgorzata Wasserman i Barbara Nowacka na antenie TVP Info zgodziły się, że rodziny osób, które zginęły w Smoleńsku nie chcą by w Rosji powstał pomnik.
–Stanowczo protestuję przeciwko temu, abyśmy wydawali miliony na pomnik w Smoleńsku. Nikt z nas go nie chce – mówiła Wasserman. – Nikt tam nie pojedzie. Ten pomnik ma zakryć ziemię, w której są jeszcze szczątki naszych bliskich – dodała Nowacka.
Mimo to, obie kobiety zgodziły się że pomnik powinien powstać w Polsce. – Symbol jest potrzebny, natomiast nie chciałabym, abyśmy były wkładane w narracje, że interesują nas tylko pomnik i wrak. Najbardziej interesuje mnie pamięć o mojej matce i pamięć o innych osobach, które zbiegiem tragicznej okoliczności stały mi się bardzo bliskie – powiedziała Nowacka. Nie chciała jednak wskazywać miejsca, gdzie taki pomnik miałby stanąć. – Chciałabym, aby wszyscy mieli świeckie miejsce, pod którym mogą złożyć hołd – powiedziała córka Jarugi-Nowackiej.
Córka Zbigniewa Wassermanna także widzi potrzebę wybudowania pomnika, choć wybór miejsca jest dla niej oczywisty. – Bardzo chciałabym tego pomnika pod miejscem, gdzie prezydent pracował, bo zginął jako urzędująca głowa państwa. Stanowczo protestuję przeciwko temu, abyśmy wydawali miliony na pomnik w Smoleńsku. Nikt z nas go nie chce – powiedziała Małgorzata Wassermann.
Kobiety przyznały także, że konieczne jest przewiezienie wraku Tu-154 do Polski. – Była chęć i możliwość sprowadzenia wraku [tuż po katastrofie – red.]. Nie podjęto wtedy starań dyplomatycznych. Podejrzewam pewną nieudolność strony rządowej. Może szok spadł na nich zbyt duży, może nie umieli sobie z tym poradzić i dodać należy do tego pewną specyficzną politykę wschodnią ministra Sikorskiego i mamy pewną odpowiedź – mówiła w TVP Info córka Izabeli Jarugi–Nowackiej.
Wrażenie córki Zbigniewa Wassermanna było inne. – Takie osoby jak pani i pani mama padliście ofiarą tego, że najwięcej tam było osób związanych z PiS, a rząd to potraktował jako nie swój problem. To my mieliśmy być potraktowani po macoszemu, a inni za to cierpią – powiedziała Małgorzata Wassermann.
TVP info, ml
Mimo to, obie kobiety zgodziły się że pomnik powinien powstać w Polsce. – Symbol jest potrzebny, natomiast nie chciałabym, abyśmy były wkładane w narracje, że interesują nas tylko pomnik i wrak. Najbardziej interesuje mnie pamięć o mojej matce i pamięć o innych osobach, które zbiegiem tragicznej okoliczności stały mi się bardzo bliskie – powiedziała Nowacka. Nie chciała jednak wskazywać miejsca, gdzie taki pomnik miałby stanąć. – Chciałabym, aby wszyscy mieli świeckie miejsce, pod którym mogą złożyć hołd – powiedziała córka Jarugi-Nowackiej.
Córka Zbigniewa Wassermanna także widzi potrzebę wybudowania pomnika, choć wybór miejsca jest dla niej oczywisty. – Bardzo chciałabym tego pomnika pod miejscem, gdzie prezydent pracował, bo zginął jako urzędująca głowa państwa. Stanowczo protestuję przeciwko temu, abyśmy wydawali miliony na pomnik w Smoleńsku. Nikt z nas go nie chce – powiedziała Małgorzata Wassermann.
Kobiety przyznały także, że konieczne jest przewiezienie wraku Tu-154 do Polski. – Była chęć i możliwość sprowadzenia wraku [tuż po katastrofie – red.]. Nie podjęto wtedy starań dyplomatycznych. Podejrzewam pewną nieudolność strony rządowej. Może szok spadł na nich zbyt duży, może nie umieli sobie z tym poradzić i dodać należy do tego pewną specyficzną politykę wschodnią ministra Sikorskiego i mamy pewną odpowiedź – mówiła w TVP Info córka Izabeli Jarugi–Nowackiej.
Wrażenie córki Zbigniewa Wassermanna było inne. – Takie osoby jak pani i pani mama padliście ofiarą tego, że najwięcej tam było osób związanych z PiS, a rząd to potraktował jako nie swój problem. To my mieliśmy być potraktowani po macoszemu, a inni za to cierpią – powiedziała Małgorzata Wassermann.
TVP info, ml