Paweł Durow, założyciel "rosyjskiego Facebooka", portalu społecznościowego VKontakte został pozbawiony stanowiska. Jak napisał w oświadczeniu, jego największe dzieło przeszło "pod całkowitą kontrolę" bliskiego współpracownika Władimira Putina i oligarchy. Durow opierał się naciskom na wprowadzenie szerszej cenzury - podaje TVN24.
O zwolnieniu Paweł Durow poinformował w poniedziałek na swoim profilu na VKontakte. Zaznaczył, że o decyzji akcjonariuszy dowiedział się z mediów - podaje TVN24.
Paweł Durow to "rosyjski Zuckerberg", który będąc na studiach wraz z kolegą, stworzył najpopularniejszy na terenie byłego ZSRR portal społecznościowy. Obecnie Vkontakte ma 100 mln użytkowników i do niedawna było oazą wolności słowa w Rosji. Dzięki portalowi w 2012 roku podczas wyborów prezydenckich, opozycja mogła poszerzać informację o akcjach protestu. Wtedy Durow miał zostać "poproszony" o zamknięcie stron opozycjonistów, a kiedy odmówił, dostał 15 dni aresztu.
Po tym Durow znalazł się pod narastającą presją władz. 1 kwietnia poinformował, że odchodzi z VKontakte, ponieważ obecna "struktura udziałowców" nie pozwala mu się cieszyć "taką wolnością jak kiedyś". Dwa dni później oznajmił, że był to żart primaaprilisowy i tak naprawdę nie zrezygnował. Biuro prasowe VKontakte podało jednak w poniedziałek, że Jak podaje TVN24, Durow już 21 marca złożył rezygnację i nigdy jej nie wycofał, wobec czego po miesiącu został usunięty ze stanowiska. Były szef portalu utrzymuje, że nic takiego nie miało miejsca i dowiedział się o swoim zwolnieniu z mediów.
Kto dostanie "rosyjski Facebook"?
- Portal przechodzi pod całkowitą kontrolę Igora Seczina i Uliszera Usmanowa - napisał Durow. Obydwaj są na liście najbogatszych Rosjan i uchodzą za bliskich współpracowników prezydenta Putina. Seczin jest prezesem Rosnieftu. Działalność Usmanowa natomiast jest powiązana między innymi z Gazpromem.
Usmanow od pewnego czasu skupował akcje VKontakte. Jego firma Mail.ru w połowie marca kontrolowała już 52 procent akcji, czyli pakiet wystarczający do kontrolowania spółki. Sam Durow miał być od 2013 roku naciskany na sprzedanie swoich akcji. W styczniu tego roku pozbył się pozostałych mu 12 procent udziałów. Jak powiedział w minionym tygodniu, uczynił to pod presją Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
- W rosyjskich realiach coś takiego prawdopodobnie było nieuniknione, ale jestem szczęśliwy, że przetrwaliśmy siedem i pół roku - napisał w oświadczeniu. - W tym czasie zrobiliśmy naprawdę dużo i wiele z tego już nie może zostać cofnięte - dodał.
TVN24, lb.ua, tk
Paweł Durow to "rosyjski Zuckerberg", który będąc na studiach wraz z kolegą, stworzył najpopularniejszy na terenie byłego ZSRR portal społecznościowy. Obecnie Vkontakte ma 100 mln użytkowników i do niedawna było oazą wolności słowa w Rosji. Dzięki portalowi w 2012 roku podczas wyborów prezydenckich, opozycja mogła poszerzać informację o akcjach protestu. Wtedy Durow miał zostać "poproszony" o zamknięcie stron opozycjonistów, a kiedy odmówił, dostał 15 dni aresztu.
Po tym Durow znalazł się pod narastającą presją władz. 1 kwietnia poinformował, że odchodzi z VKontakte, ponieważ obecna "struktura udziałowców" nie pozwala mu się cieszyć "taką wolnością jak kiedyś". Dwa dni później oznajmił, że był to żart primaaprilisowy i tak naprawdę nie zrezygnował. Biuro prasowe VKontakte podało jednak w poniedziałek, że Jak podaje TVN24, Durow już 21 marca złożył rezygnację i nigdy jej nie wycofał, wobec czego po miesiącu został usunięty ze stanowiska. Były szef portalu utrzymuje, że nic takiego nie miało miejsca i dowiedział się o swoim zwolnieniu z mediów.
Kto dostanie "rosyjski Facebook"?
- Portal przechodzi pod całkowitą kontrolę Igora Seczina i Uliszera Usmanowa - napisał Durow. Obydwaj są na liście najbogatszych Rosjan i uchodzą za bliskich współpracowników prezydenta Putina. Seczin jest prezesem Rosnieftu. Działalność Usmanowa natomiast jest powiązana między innymi z Gazpromem.
Usmanow od pewnego czasu skupował akcje VKontakte. Jego firma Mail.ru w połowie marca kontrolowała już 52 procent akcji, czyli pakiet wystarczający do kontrolowania spółki. Sam Durow miał być od 2013 roku naciskany na sprzedanie swoich akcji. W styczniu tego roku pozbył się pozostałych mu 12 procent udziałów. Jak powiedział w minionym tygodniu, uczynił to pod presją Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB).
- W rosyjskich realiach coś takiego prawdopodobnie było nieuniknione, ale jestem szczęśliwy, że przetrwaliśmy siedem i pół roku - napisał w oświadczeniu. - W tym czasie zrobiliśmy naprawdę dużo i wiele z tego już nie może zostać cofnięte - dodał.
TVN24, lb.ua, tk