W Zambrowie w województwie podlaskim policjanci zaczęli badać trop seksualnego wykorzystywania dziewcząt z sierocińca. Śledztwo doprowadziło ich do innych funkcjonariuszy oraz osób poważanych w mieście, w tym ginekologa i przedsiębiorcy budowlanego – informuje „Gazeta Wyborcza”.
W sprawie póki co oskarżono pięć osób. Mieszkańcy Zambrowa, choć dane nie zostały ujawniane, wiedzą o kogo chodzi. Sami oskarżeni, choć pozostają anonimowi, rozmawiają o sprawie. – Nawet jeśli seks by był, to jaka to zbrodnia? Ma skończone 15 lat, czyli żadne z niej dziecko. Godziła się na wszystko, wręcz inicjowała. A tak w ogóle to ja nie mam z tymi dziewczynami nic wspólnego, wszystko z palca wyssane – powiedział jeden z nich.
Również wykorzystywane dziewczyny nie mają oporów przed rozmową na ten temat. Przyznają wprost, że „robiły to dla pieniędzy”.
Sytuacja wyszła na jaw po interwencji wychowawców, którzy zorientowali się, że ich podopieczne dysponują pieniędzmi przekraczającymi kieszonkowe. Pracownicy domu dziecka zgłosili sprawę organom ścigania.
Sprawa jest tym bardziej zawiła, że zamieszani są w nią również policjanci. Zambrowski sąd i prokuratura musiały zostać wyłączone ze względu na relacje z byłymi mundurowymi zamieszanymi w sprawę. Śledztwo na dobre ruszyło pod koniec 2013 r., gdy zostało przejęte przez Prokuraturę Rejonową w Łomży. Dotychczas postawiono zarzuty sześciu osobom, jednak w aktach jest 26 osób zamieszanych w tę sprawę.
kl, Gazeta Wyborcza
Również wykorzystywane dziewczyny nie mają oporów przed rozmową na ten temat. Przyznają wprost, że „robiły to dla pieniędzy”.
Sytuacja wyszła na jaw po interwencji wychowawców, którzy zorientowali się, że ich podopieczne dysponują pieniędzmi przekraczającymi kieszonkowe. Pracownicy domu dziecka zgłosili sprawę organom ścigania.
Sprawa jest tym bardziej zawiła, że zamieszani są w nią również policjanci. Zambrowski sąd i prokuratura musiały zostać wyłączone ze względu na relacje z byłymi mundurowymi zamieszanymi w sprawę. Śledztwo na dobre ruszyło pod koniec 2013 r., gdy zostało przejęte przez Prokuraturę Rejonową w Łomży. Dotychczas postawiono zarzuty sześciu osobom, jednak w aktach jest 26 osób zamieszanych w tę sprawę.
kl, Gazeta Wyborcza