Kilka dni przed majowym szczytem w Dublinie, na którym polskie władze wciągną flagę na maszt, atmosfera w kraju jest gorąca. Politycy w Radiu Zet dowiadują się od Dariusza Szymczychy, ministra w kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, że do Dublina premier Leszek Miller zamierza się udać... niemieckim samolotem, razem z niemieckim kanclerzem Gerhardem Shröderem. Wybucha awantura. – Nasz premier niemieckim samolotem do Dublina? Pan się nie pomylił? Naprawdę nie wypada – nie dowierzał Tomasz Nałęcz.
– Czy to będzie samolot Luftwaffe? – ironizował Jan Rokita. Dziś Szymczycha wspomina: – To był jedyny możliwy manewr organizacyjny, bo Kwaśniewski leciał z Warszawy, a Miller z granicy polsko-niemiecko-czeskiej, gdzie 1 maja świętował przystąpienie do Unii i inaczej nie było szans, żeby zdążył. Ale ja od początku powtarzałem, że to ma pozytywny wymiar symboliczny, bo pokazuje, że właśnie w zjednoczonej Europie nie ma z tym problemów.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.