- To, co mówi Paweł Piskorski o początkach Kongresu Liberalno-Demokratycznego, to nieprawda. Partia nie otrzymywała pieniędzy od niemieckiej CDU - mówił na antenie "Jeden na jeden" w TVN24 Andrzej Halicki z PO.
Paweł Piskorski, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej, powiedział w rozmowie z "Wprost", że działacze Kongresu Liberalno-Demokratycznego, którego liderem na początku lat 90. był obecny premier Donald Tusk, przyjmowali pieniądze w gotówce od niemieckich chadeków.
Halicki przekonywał, że do 1992 r. KLD nie miał żadnych kontaktów z CDU. Halicki pełnił funkcję rzecznika Kongresu Liberalno-Demokratycznego na początku lat 90. - Wiem o czym mówię i ten rozdział bym zamknął. Jeśli chodzi o kontakty międzynarodowe, to mieliśmy luźne kontakty z liberałami - powiedział polityk PO.
- Osoby, które kandydowały, generalnie same organizowały sobie kampanię. Poza tym, zupełnie inaczej to wyglądało, plakaty i ulotki były bardzo siermiężne - tłumaczył.
W ocenie Halickeigo Piskorski podnosząc temat finansowania KLD chce przypomnieć o sobie w kampanii wyborczej. Dodał, że wbrew temu co mówił Piskorski KLD nie miało biura w warszawskim hotelu Marriott. - Biuro było w Al. Jerozolimskich. W Marriotcie, na samym początku, były organizowane konferencje prasowe - powiedział Halicki.
Więcej o tajnej kasie Donalda Tuska i jak partia, której przewodził premier, była w latach 90. finansowana przez niemieckich chadeków czytaj w artykule Michała Majewskiego w najnowszym numerze "Wprost".
ja, tvn24
Halicki przekonywał, że do 1992 r. KLD nie miał żadnych kontaktów z CDU. Halicki pełnił funkcję rzecznika Kongresu Liberalno-Demokratycznego na początku lat 90. - Wiem o czym mówię i ten rozdział bym zamknął. Jeśli chodzi o kontakty międzynarodowe, to mieliśmy luźne kontakty z liberałami - powiedział polityk PO.
- Osoby, które kandydowały, generalnie same organizowały sobie kampanię. Poza tym, zupełnie inaczej to wyglądało, plakaty i ulotki były bardzo siermiężne - tłumaczył.
W ocenie Halickeigo Piskorski podnosząc temat finansowania KLD chce przypomnieć o sobie w kampanii wyborczej. Dodał, że wbrew temu co mówił Piskorski KLD nie miało biura w warszawskim hotelu Marriott. - Biuro było w Al. Jerozolimskich. W Marriotcie, na samym początku, były organizowane konferencje prasowe - powiedział Halicki.
Więcej o tajnej kasie Donalda Tuska i jak partia, której przewodził premier, była w latach 90. finansowana przez niemieckich chadeków czytaj w artykule Michała Majewskiego w najnowszym numerze "Wprost".
ja, tvn24