Były premier Leszek Miller, za kadencji którego Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, w rozmowie z TOK FM wspominał wydarzenia sprzed 10 lat.
– Moja rola nie jest marginalna – zaczął Miller, odnosząc się w ten sposób do swojego udziału w procesie akcesyjnym. – Los bardzo mnie nagrodził, do dzisiaj pamiętam przejmujące uczucie, kiedy razem z Włodzimierzem Cimoszewiczem podpisywałem traktat akcesyjny w pięknej scenerii, w Atenach, u podnóża Akropolu. I kiedy składałem podpis, pomyślałem sobie, że ja, chłopak z biednego żyrardowskiego podwórka, nagle jestem przeniesiony do takiej scenerii, razem z polityczną elitą europy podpisuję traktat wprowadzający Polskę do UE. Niewiarygodne, a prawdziwe – kontynuował.
Zdaniem szefa Sojuszu Lewicy Demokratycznej „te 10 lat to dobry czas dla Polski”. W jego ocenie „trudno sobie wyobrazić, gdzie byśmy byli, gdyby nie dokonał się ten historyczny akt”. – Ale można było zrobić o wiele więcej. Gdy wchodziliśmy do UE, nasz dochód narodowy na mieszkańca to było 44 proc. średniej unijnej. Dziś to 66 proc. Ewidentny postęp. Ale to dopiero piąty wynik od końca, wyprzedzamy tylko Łotwę, Węgry, Bułgarię i Rumunię. Nie ma się z czego cieszyć. Trzeba sobie zadać pytanie, czy wszystkie środki, szanse i możliwości zostały właściwie wykorzystane. Moja odpowiedź jest taka, że nie. Można było zrobić o wiele więcej – kontynuował.
Miller stwierdził, że ciężko znaleźć polską markę, która została wypromowana w ciągu ostatnich 10 lat. Jego zdaniem „to pokazuje, że inwestowano bardzo dużo środków, bo otrzymaliśmy na czysto, po odtrąceniu składki, 250 mld zł, co jest niemalże dodatkowym budżetem”. Dodał, że „jak się poskrobie i popatrzy, można znaleźć budujące przykłady, ale i takie, które prowadzą do smutku i wściekłości”. Na koniec stwierdził, że jedno jest pewne, mianowicie „nie zbudowaliśmy żadnego liczącego się potencjału produkcyjnego, nie wypromowaliśmy żadnej liczącej się na świecie marki, za mało inwestowaliśmy w kapitał ludzki, w nowoczesne technologie”.
kl, TOK FM
Zdaniem szefa Sojuszu Lewicy Demokratycznej „te 10 lat to dobry czas dla Polski”. W jego ocenie „trudno sobie wyobrazić, gdzie byśmy byli, gdyby nie dokonał się ten historyczny akt”. – Ale można było zrobić o wiele więcej. Gdy wchodziliśmy do UE, nasz dochód narodowy na mieszkańca to było 44 proc. średniej unijnej. Dziś to 66 proc. Ewidentny postęp. Ale to dopiero piąty wynik od końca, wyprzedzamy tylko Łotwę, Węgry, Bułgarię i Rumunię. Nie ma się z czego cieszyć. Trzeba sobie zadać pytanie, czy wszystkie środki, szanse i możliwości zostały właściwie wykorzystane. Moja odpowiedź jest taka, że nie. Można było zrobić o wiele więcej – kontynuował.
Miller stwierdził, że ciężko znaleźć polską markę, która została wypromowana w ciągu ostatnich 10 lat. Jego zdaniem „to pokazuje, że inwestowano bardzo dużo środków, bo otrzymaliśmy na czysto, po odtrąceniu składki, 250 mld zł, co jest niemalże dodatkowym budżetem”. Dodał, że „jak się poskrobie i popatrzy, można znaleźć budujące przykłady, ale i takie, które prowadzą do smutku i wściekłości”. Na koniec stwierdził, że jedno jest pewne, mianowicie „nie zbudowaliśmy żadnego liczącego się potencjału produkcyjnego, nie wypromowaliśmy żadnej liczącej się na świecie marki, za mało inwestowaliśmy w kapitał ludzki, w nowoczesne technologie”.
kl, TOK FM