Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej odniósł się do informacji ujawnionej przez Pawła Piskorskiego w rozmowie z Michałem Majewskim, dziennikarzem "Wprost”, jakoby Kongres Liberalno-Demokratyczny w latach 90. Miał być finansowany przez niemieckie CDU.
Przypomnijmy, Piskorski będący długoletnim współpracownikiem premiera powiedział w rozmowie z Michałem Majewskim w wywiadzie-rzece "Między nami liberałami”, że niemiecka CDU finansowała działalność KLD. Informacja po raz pierwszy została opublikowana w najnowszym numerze tygodnika "Wprost”
- Wiarygodność Pawła Piskorskiego nie różni się niczym od wiarygodności jego oświadczeń majątkowych. To insynuacje – ocenił premier i dodał, że nigdy „nie brał żadnej pożyczki od CDU”. . Nigdy - ani jako szef KLD, ani jako zwykły obywatel, ani później, jako lider PO - powiedział premier.
Szef rządu zastrzegł jednocześnie, że niechętnie decydowałby się na pozwanie Piskorskiego czy tygodnika. - Przez ostatnich 20 lat jestem systematycznie zniesławiany. Gdybym wychodził na drogę sądową, cały czas musiałbym spędzać w sądach – tłumaczył i dodał, że nie może pozwać ani Twojego Ruchu ani Pawła Piskorskiego w trybie wyborczym, gdyż nie jest kandydatem w wyborach.
Premier powiedział, że o dalszym postępowaniu zdecyduje po lekturze książki Piskorskiego. Ewentualne kroki prawne podejmie jednak po zakończeniu kampanii wyborczej.
TVN24.pl, ml
- Wiarygodność Pawła Piskorskiego nie różni się niczym od wiarygodności jego oświadczeń majątkowych. To insynuacje – ocenił premier i dodał, że nigdy „nie brał żadnej pożyczki od CDU”. . Nigdy - ani jako szef KLD, ani jako zwykły obywatel, ani później, jako lider PO - powiedział premier.
Szef rządu zastrzegł jednocześnie, że niechętnie decydowałby się na pozwanie Piskorskiego czy tygodnika. - Przez ostatnich 20 lat jestem systematycznie zniesławiany. Gdybym wychodził na drogę sądową, cały czas musiałbym spędzać w sądach – tłumaczył i dodał, że nie może pozwać ani Twojego Ruchu ani Pawła Piskorskiego w trybie wyborczym, gdyż nie jest kandydatem w wyborach.
Premier powiedział, że o dalszym postępowaniu zdecyduje po lekturze książki Piskorskiego. Ewentualne kroki prawne podejmie jednak po zakończeniu kampanii wyborczej.
TVN24.pl, ml