Demonstranci, którzy wyruszyli w południe z Place de la Nation, szli trzema różnymi trasami do Place d'Italie. Główne ulice francuskiej stolicy były przez wiele godzin zamknięte dla ruchu.
Na manifestację w Paryżu przyjechało ponad 100 tys. osób z prowincji - twierdzą związkowcy. Specjalne pociągi i autobusy zwoziły protestujących do stolicy. Niektóre stacje metra były zapełnione tłumem rozśpiewanych demonstrantów.
Podobne demonstracje odbywają się także w innych miastach; w Marsylii zebrało się 40 tys. osób.
"Jeśli rząd będzie się upierał przy swoim stanowisku, nie można wykluczyć strajku powszechnego" - ostrzegł szef dużego związku zawodowego FSU Gerard Aschieri.
W maju dochodziło do sporadycznych strajków na tle reformy emerytalnej. Na wtorek zapowiedziany jest kolejny: kontrolerów lotu. Francuskie linie lotnicze Air France przewidują, że będą musiały odwołać 65 proc. lotów.
Związkowcy mieli nadzieję na zgromadzenie w całym kraju rekordowej liczby demonstrantów, co pozwoliłoby im zwiększyć presję na rząd. Siłę protestu potęguje fakt, że w niedzielnej demonstracji wzięły też udział dwie centrale związkowe, które oficjalnie dały zgodę na rządowe reformy.
Przed dwoma tygodniami, 13 maja, w dniu strajku powszechnego budżetówki, Francuzi manifestowali w ponad stu miastach. Według związków zawodowych, w całym kraju demonstrowało wówczas ponad milion ludzi, a w paryskiej demonstracji szło 250 tys. Według policji, w stolicy było ich mniej niż 100 tysięcy.
Organizatorzy protestu sprzeciwiają się rządowym planom zwiększenia wpłat i stopniowego wydłużania okresu płacenia na fundusz emerytalny, a zatem okresu obowiązkowej aktywności zawodowej, do 42 lat.
Rząd twierdzi, że reformy są konieczne, aby uniknąć niewydolności systemu. Projekt ma być przedstawiony w środę Radzie Ministrów.
Według sondaży, niedzielna demonstracja - już siódma w Paryżu - cieszy się poparciem 65 proc. Francuzów. W najbliższych dniach mają rozpocząć się kolejne protesty i strajki, zwłaszcza w transporcie.
Stanowisko władz jest jednak nieugięte. "Przeprowadzimy tę reformę do końca" - powiedział przed niedzielną akcją związkowców minister spraw socjalnych Francois Fillon.
sg, pap