Producenci "Welcome to New York" wykorzystali festiwal w Cannes, aby wywołać skandal wokół filmu Abla Ferrary – opowieści o seksaferze Dominique’a Strauss-Kahna z 2011 roku.
Gorący temat przeniesiony na ekran w quasi-skandalizujący sposób przez znanego z pijackich, narkotycznych i seksualnych wybryków Abla Ferrarę rozniecił płomień sensacji. "Welcome to New York" nie dostał się do żadnej sekcji festiwalu w Cannes. Ale właśnie tutaj, na dwóch projekcjach w kinie oraz specjalnym pokazie połączonym z konferencją prasową na plaży hotelu Carlton, odbyła się premiera filmu inspirowanego aferą DSK.
Bohater grany przez Gerarda Depardieu, który niedawno zrzekł się francuskiego obywatelstwa na rzecz rosyjskiego, ma mentalność moskiewskiego mafiosa. Na oficjalne spotkania wprowadza prostytutki oferując kontrahentom ich usługi. Spotykając po raz pierwszy narzeczonego córki, pyta "jak tam ich pierdolenie”. Pierwsza część filmu to kuriozalnie zainscenizowane sceny orgii, przy których Depardieu wydaje odgłosy zarzynanej świni. Zwieńczeniem jest scena gwałtu na pokojówce, w której kamera vouyerystycznie rejestruje monstrualnie otyłe ciało aktora.
Ferrara rejestruje zatrzymanie polityka (sceny upokarzających procedur to jedyne ciekawe fragmenty obrazu) i czas, jaki przesiedział w areszcie domowym wiodąc idiotyczne rozmowy i kłótnie z żoną. Nie odszedł przy tym znacząco od wersji wydarzeń podawanych w prasowych notatkach. Zmieniono imiona bohaterów i nazwę hotelu – z jednej sieci na inną. Reszta się zgadza. Francuski polityk Deveraux stoi na czele instytucji finansowej i ma kontakty z najważniejszymi politykami. Rzecz dzieje się w Nowym Jorku, pokojówka jest czarnoskóra, bohater miał kandydować na prezydenta Francji. Podobnie jak w przypadku DSK wypomina mu się dawną aferę – molestowanie dziennikarki próbującej przeprowadzić z nim wywiad. W walce wspiera go żona. Reżyser nie ukrywa, że chciał pozostać bliski realiom.
— Tak właśnie było – mówił, odpowiadając na pytanie dlaczego zdecydował się na długi wstęp złożony z kolejnych scen orgii. Gerard Depardieu zaś wygłosił długą przemowę w obronie Strauss-Kahna, porównał jego losy do dramatu bohaterów Szekspirowskich tragedii.
— Człowiek nie zawsze panuje nad swoimi pragnieniami. Współczuję ludziom, którzy cierpią na podobną chorobę jak mój bohater – mówił, usprawiedliwiając filmowy gwałt.
Zaś jeden z producentów filmu Vincet Maraval skarżał Francję o "autocenzurę”: - Na świecie można zrobić takiej filmy jak „Kajman” o Berlusconim albo „9/11” o George Bushu Jr - mówił. - We Francji twórcy boją się mówić o historii najnowszej.
Film wywołuje szum w mediach. Tym większy, że dwa dni wcześniej telewizja France 2 wyemitowała ekskluzywny wywiad ze Strauss-Kahnem na tematy finansowe. Głosy prasy są różne. W Le Figaro znalazł się ostry komentarz: "Zawieszony miedzy softporno a dokumentem o życiu seksualnym zwierząt pełen mizogonii i antysemickich aluzji”, Le Monde nazywa film wielkim chorym filmem”, wymieniając wiele niesprawiedliwych przekłamań dokonanych przez Ferrarę. Dziennikarz „Hollywood Reporter” wyśmiewa film jako „projekt dwóch najbardziej sprośnych i otyłych ludzi Francji” – Depardeiu i DSK, po czym dodaje, że zarówno aktor, jak i reżyser, Abel Ferrara znają temat „obrzydliwie dobrze”. Catherine Shoard z Guardiana poświęca artykuł deklaracji Depardieu, w której gwiazdor wyraża aprobatę dla DSK. Pozytywna recenzja ukazała się w branżowym „Variety”.
Sportretowana w filmie Anna Sinclair, była żona DSK i jedna z najgłośniejszych we Francji postaci telewizji, protestuje na swoim blogu w Huffington Post. "Pozostawiam widzom i krytykom ocenę tego filmu, jeśli mają ochotę go oglądać” – pisze. Ale dodaje, że jest zdegustowana "Welcome to New York”: jego groteskowymi dialogami, epatowaniem obrazami ciała Depardieu, które – jej zdaniem - budzą odruchy wymiotne, sposobem ukazania kobiet wyrażającym, według Sinclair, własne popędy reżysera. Ale przede wszystkim Sinclair odcina się od portretu dwojga głównych bohaterów. Czuje się również urażona pojawiającymi się w filmie aluzjami, że jej rodzina w czasie wojny kolaborowała z nazistami. Odstępuje jednak od wejścia na drogę sądową. "Pomyj się nie atakuje, pomyjami się rzyga” – tłumaczy.
"Welcome to New York” ominął w dystrybucji kina, trafił od razu na platformy DVD, gdzie od dzisiaj Francuzi mogą go obejrzeć za 7 euro.
Tweety z Cannes: www.twitter.com/krz_kwiatkowski
Bohater grany przez Gerarda Depardieu, który niedawno zrzekł się francuskiego obywatelstwa na rzecz rosyjskiego, ma mentalność moskiewskiego mafiosa. Na oficjalne spotkania wprowadza prostytutki oferując kontrahentom ich usługi. Spotykając po raz pierwszy narzeczonego córki, pyta "jak tam ich pierdolenie”. Pierwsza część filmu to kuriozalnie zainscenizowane sceny orgii, przy których Depardieu wydaje odgłosy zarzynanej świni. Zwieńczeniem jest scena gwałtu na pokojówce, w której kamera vouyerystycznie rejestruje monstrualnie otyłe ciało aktora.
Ferrara rejestruje zatrzymanie polityka (sceny upokarzających procedur to jedyne ciekawe fragmenty obrazu) i czas, jaki przesiedział w areszcie domowym wiodąc idiotyczne rozmowy i kłótnie z żoną. Nie odszedł przy tym znacząco od wersji wydarzeń podawanych w prasowych notatkach. Zmieniono imiona bohaterów i nazwę hotelu – z jednej sieci na inną. Reszta się zgadza. Francuski polityk Deveraux stoi na czele instytucji finansowej i ma kontakty z najważniejszymi politykami. Rzecz dzieje się w Nowym Jorku, pokojówka jest czarnoskóra, bohater miał kandydować na prezydenta Francji. Podobnie jak w przypadku DSK wypomina mu się dawną aferę – molestowanie dziennikarki próbującej przeprowadzić z nim wywiad. W walce wspiera go żona. Reżyser nie ukrywa, że chciał pozostać bliski realiom.
— Tak właśnie było – mówił, odpowiadając na pytanie dlaczego zdecydował się na długi wstęp złożony z kolejnych scen orgii. Gerard Depardieu zaś wygłosił długą przemowę w obronie Strauss-Kahna, porównał jego losy do dramatu bohaterów Szekspirowskich tragedii.
— Człowiek nie zawsze panuje nad swoimi pragnieniami. Współczuję ludziom, którzy cierpią na podobną chorobę jak mój bohater – mówił, usprawiedliwiając filmowy gwałt.
Zaś jeden z producentów filmu Vincet Maraval skarżał Francję o "autocenzurę”: - Na świecie można zrobić takiej filmy jak „Kajman” o Berlusconim albo „9/11” o George Bushu Jr - mówił. - We Francji twórcy boją się mówić o historii najnowszej.
Film wywołuje szum w mediach. Tym większy, że dwa dni wcześniej telewizja France 2 wyemitowała ekskluzywny wywiad ze Strauss-Kahnem na tematy finansowe. Głosy prasy są różne. W Le Figaro znalazł się ostry komentarz: "Zawieszony miedzy softporno a dokumentem o życiu seksualnym zwierząt pełen mizogonii i antysemickich aluzji”, Le Monde nazywa film wielkim chorym filmem”, wymieniając wiele niesprawiedliwych przekłamań dokonanych przez Ferrarę. Dziennikarz „Hollywood Reporter” wyśmiewa film jako „projekt dwóch najbardziej sprośnych i otyłych ludzi Francji” – Depardeiu i DSK, po czym dodaje, że zarówno aktor, jak i reżyser, Abel Ferrara znają temat „obrzydliwie dobrze”. Catherine Shoard z Guardiana poświęca artykuł deklaracji Depardieu, w której gwiazdor wyraża aprobatę dla DSK. Pozytywna recenzja ukazała się w branżowym „Variety”.
Sportretowana w filmie Anna Sinclair, była żona DSK i jedna z najgłośniejszych we Francji postaci telewizji, protestuje na swoim blogu w Huffington Post. "Pozostawiam widzom i krytykom ocenę tego filmu, jeśli mają ochotę go oglądać” – pisze. Ale dodaje, że jest zdegustowana "Welcome to New York”: jego groteskowymi dialogami, epatowaniem obrazami ciała Depardieu, które – jej zdaniem - budzą odruchy wymiotne, sposobem ukazania kobiet wyrażającym, według Sinclair, własne popędy reżysera. Ale przede wszystkim Sinclair odcina się od portretu dwojga głównych bohaterów. Czuje się również urażona pojawiającymi się w filmie aluzjami, że jej rodzina w czasie wojny kolaborowała z nazistami. Odstępuje jednak od wejścia na drogę sądową. "Pomyj się nie atakuje, pomyjami się rzyga” – tłumaczy.
"Welcome to New York” ominął w dystrybucji kina, trafił od razu na platformy DVD, gdzie od dzisiaj Francuzi mogą go obejrzeć za 7 euro.
Tweety z Cannes: www.twitter.com/krz_kwiatkowski