Lud przemówił głośno i wyraźnie – triumfowała szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen na powyborczym wiecu w paryskiej siedzibie ugrupowania. Mimo że elity nad Sekwaną od lat straszą Frontem dzieci, zagłosował na niego co czwarty wyborca. Centroprawicowa UMP dostała o cztery punkty mniej, ale prawdziwy kataklizm dotknął rządzących socjalistów – 14 proc. to najgorszy wynik w historii tej partii. – Trzęsienie ziemi – powtarzał w telewizyjnym studiu zszokowany francuski premier Manuel Valls. Polityczne tornado przeszło też przez Wielką Brytanię. Partia Niepodległości Zjednoczonego Królestwa pod wodzą Nigela Farage’a (27 proc. głosów) pozostawiła w tyle zarówno konserwatystów, jak i laburzystów (po 25 proc.).
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.