"Solidarność" mówi o sukcesie kampanii negatywnej, wymierzonej głównie w polityków PO i PSL, którzy kandydowali w wyborach do PE. - Piramidalna bzdura i pomylenie przyczyn i skutków - powiedział Eryk Mistewicz, strateg marketingu.
Akcja wymierzona w kandydatów, którzy w ocenie "S" głosowali wbrew prawom pracowniczym, społecznym i obywatelskim, była szeroko zakrojona: od spotów telewizyjnych po specjalnie stworzoną stronę internetową. Pojawiły się też billboardy z hasłem "oszukali wyborców".
- Wychodzi na to, że nasza kampania wpłynęła na wyniki wyborów - powiedział w rozmowie z Onet Marek Lewandowski. Według niego cel został osiągnięty. Bowiem ponad 2 mln odsłon zanotowano na stronie projektu. Profil byłego wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego (PO) otwierano 10 tys. razy. Rostowski do PE nie dostał się. Kazimierz Kutz, który też do PE się nie dostał - prawie 8 tys. odsłon i ok. 20 tys. głosów w wyborach. Jarosław Gowin - 12 tys. odsłon i 40 tys. głosów. Krystyna Szumilas - 7 tys. odsłon i zaledwie 9 tys. głosów. John Godson - 10 tys. wejść i niecałe 8 tys. głosów.
- Kto miał zostać zdiabolizowany, utaplany w tej kampanii, ten i tak został. Kto przegrał, bo nie miał dobrej strategii na wygranie, ten i tak przegrał. Akcja "Solidarności" nie miała nic do tego - powiedział Eryk Mistewicz. - Kazimierz Kutz po prostu wycofał się z tej kampanii jeszcze przed dniem wyborów. Jarosław Gowin z ekipą zdobyli stosunkowo dobry wynik, jak na pierwszą kampanię i ciągnących ich w dół politykierów-celebrytów jak Marek Migalski. A podsumowując, konsultant polityczny stwierdza, że akcja "S" miała zerowy wpływ na wynik wyborów - podkreślił ekspert.
Piotr Duda zapowiada już, że kampania "S" przed wyborami europejskimi to był jedynie sparing. - Prawdziwa walka dopiero przed nami. - W 2015 r. "Solidarność" przeprowadzi akcję na niespotykaną do tej pory w Polsce skalę - zapowiada.
Onet
- Wychodzi na to, że nasza kampania wpłynęła na wyniki wyborów - powiedział w rozmowie z Onet Marek Lewandowski. Według niego cel został osiągnięty. Bowiem ponad 2 mln odsłon zanotowano na stronie projektu. Profil byłego wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego (PO) otwierano 10 tys. razy. Rostowski do PE nie dostał się. Kazimierz Kutz, który też do PE się nie dostał - prawie 8 tys. odsłon i ok. 20 tys. głosów w wyborach. Jarosław Gowin - 12 tys. odsłon i 40 tys. głosów. Krystyna Szumilas - 7 tys. odsłon i zaledwie 9 tys. głosów. John Godson - 10 tys. wejść i niecałe 8 tys. głosów.
- Kto miał zostać zdiabolizowany, utaplany w tej kampanii, ten i tak został. Kto przegrał, bo nie miał dobrej strategii na wygranie, ten i tak przegrał. Akcja "Solidarności" nie miała nic do tego - powiedział Eryk Mistewicz. - Kazimierz Kutz po prostu wycofał się z tej kampanii jeszcze przed dniem wyborów. Jarosław Gowin z ekipą zdobyli stosunkowo dobry wynik, jak na pierwszą kampanię i ciągnących ich w dół politykierów-celebrytów jak Marek Migalski. A podsumowując, konsultant polityczny stwierdza, że akcja "S" miała zerowy wpływ na wynik wyborów - podkreślił ekspert.
Piotr Duda zapowiada już, że kampania "S" przed wyborami europejskimi to był jedynie sparing. - Prawdziwa walka dopiero przed nami. - W 2015 r. "Solidarność" przeprowadzi akcję na niespotykaną do tej pory w Polsce skalę - zapowiada.
Onet