Wg ówczesnych oficjalnych deklaracji rządu brytyjskiego, a także jego amerykańskich sojuszników, argument o posiadaniu przez Bagdad tej broni miał przed trzema miesiącami decydujące znaczenie przy podejmowaniu decyzji o inwazji.
W komunikacie komisji spraw zagranicznych Izby Gmin podano, że w trakcie rozpoczynającego się dochodzenia chodzić będzie o zbadanie, czy brytyjski MSZ i rząd jako całość "przedstawiał parlamentowi dokładne i pełne informacje w okresie poprzedzającym operację wojskową w Iraku". Przewodniczący komisji Donald Anderson zapowiedział, że śledztwo koncentrować się będzie "zwłaszcza na irackiej broni masowego rażenia".
Posiedzenia komisji mają charakter publiczny, co oznacza, że zeznania świadków i przedstawiane dowody zostaną ujawnione. W toczącej się ostatnio publicznej debacie na temat motywów irackiej inwazji urząd premiera opowiedział się raczej za wyborem stosującej niepubliczne formy działania komisji do spraw wywiadu i bezpieczeństwa, jako forum ewentualnego dochodzenia.
Premier Blair i jego decyzja w sprawie ataku na Irak jest od tygodni celem ostrych ataków nie tylko ze strony opozycji, ale także z własnych szeregów Partii Pracy. Dwa członkowie jego gabinetu, którzy podali się do dymisji w związku z wojną iracką, oskarżyli go o oszukiwanie opinii publicznej i stwierdzili, że wojna z Irakiem był "jedną wielką pomyłką".
50 posłów z rządzącej Partii Pracy podpisało się pod wnioskiem wzywającym Blaira do opublikowania pełnych dowodów winy Saddama. Jeden z posłów oświadczył, że ewentualny skandal z tym związany może być "poważniejszy niż afera Watergate".
Krytykowane są też raporty wywiadowcze, które posłużyły za argument przy ataku na Irak. BBC przytoczył opinie z kręgów wywiadu brytyjskiego, że były one podbarwiane przez czynniki rządowe. Do oryginalnego raportu dodano m.in. "pieprzną" informację, że Saddam jest w stanie użyć swej rzekomej niszczącej broni w ciągu zaledwie 45 minut od podjęcia o tym decyzji.
Szef laburzystów w Izbie Gmin John Reid wszystkie te zarzuty uważa za intrygę nielojalnych agentów. Powiedział on "Timesowi" (wydanie środowe), że agenci tajnych służb, przeciwni rządowi laburzystów i działający z pobudek politycznych rozpowszechniają fałszywe pogłoski, żeby zaszkodzić premierowi Blairowi.
"Doprawdy, to zaczyna być śmieszne - powiedział Reid. - Nie znaleźliśmy jeszcze broni masowego rażenia, ale Saddama Husajna też jeszcze nie znaleźliśmy, a przecież wszyscy wiedzą, że istniał".
em, pap