Na pokładzie samolotu Lufthansy lecącego z Helsinek do Frankfurtu zmarł 75-letni Amerykanin. Samolot musiał lądować w Gdańsku.
Mężczyzna siedział w bezruchu około godziny, a o jego śmierci załogę poinformowali pasażerowie.
Rzecznik gdańskiego lotniska, Michał Dargacz powiedział, że załoga samolotu zgłosiła konieczność lądowania ze względu na "problem medyczny". Na lotnisko skierowano karetkę pogotowia.
Lekarz, który przybył na miejsce, stwierdził zgon mężczyzny. Na lotnisku jest już policja, powiadomiona została również prokuratura oraz biegły, który ma określić przyczynę zgonu.
tvn24
Rzecznik gdańskiego lotniska, Michał Dargacz powiedział, że załoga samolotu zgłosiła konieczność lądowania ze względu na "problem medyczny". Na lotnisko skierowano karetkę pogotowia.
Lekarz, który przybył na miejsce, stwierdził zgon mężczyzny. Na lotnisku jest już policja, powiadomiona została również prokuratura oraz biegły, który ma określić przyczynę zgonu.
tvn24