Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał sądzenie byłego komunistycznego sędziego, a zarazem ówczesnego szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej Henryka K. – informuje „Nasz Dziennik”.
Proces Henryka K., byłego naczelnego prokuratora wojskowego oskarżonego o zbrodnie komunistyczne, został zawieszony ze względu na stan jego zdrowia. Jednak pion śledczy IPN odwołał się od tej decyzji. – Sąd Okręgowy uchylił to postanowienie i nakazał toczenie procesu sądowi garnizonowemu – powiedział ppłk Tomasz Krajewski, rzecznik Wojskowego Sądu Garnizonowego w Warszawie. Teraz należy czekać na wyznaczenie terminu rozprawy.
Proces Henryka K. został zawieszony w listopadzie ubiegłego roku po tym, jak biegli uznali, że nie może uczestniczyć w rozprawach. Proces byłego sędziego miał rozpocząć się we wrześniu, ale Henryk K. nie stawił się na rozprawie, a jego obrońca wniósł o badania medyczne. Według obrony, były stalinowski sędzia ma arytmię i chorobę nowotworową. Do wniosku nie przychylił się onkolog, ale kardiolog wykluczył wówczas możliwość udziału w procesie.
Co ciekawe, Henryk K. miesiąc później przyszedł do tego samego sądu, by zeznawać na procesie kolegi, byłego komunistycznego prokuratora generała Mariana R. I bez problemów przez kilkadziesiąt minut odpowiadał na pytania sędziego. Również podczas śledztwa stawiał się w prokuraturze.
Henryk K. jest oskarżony o to, że jako sędzia Wojskowego Sądu Rejonowego Warszawie w latach 1952-1953 nie kontrolował przedłużania aresztów w śledztwie prowadzonym przez bezpiekę "przeciwko Leonowi Ch., Barbarze M. i Janowi O., co skutkowało bezprawnym pozbawieniem wolności pokrzywdzonych z powodu ich wcześniejszej działalności na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego w strukturach organizacji niepodległościowych”. Pokrzywdzeni byli członkami organizacji: Obrońcy Korony, Podziemna Organizacja "Wolność i Niepodległość”, PSL i AK. Byłemu sędziemu, który nie przyznaje się do zarzutów, grozi kara do 10 lat więzienia. Henryk K. pracował w stalinowskim wymiarze sprawiedliwości, m.in. w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie, znanym w tym okresie przede wszystkim z niesławnych sesji wyjazdowych, na których niejednokrotnie wymierzano kary śmierci. Potem trafił do izby wojskowej Sądu Najwyższego. U schyłku PRL zdążył jeszcze w latach 1984-1990 być naczelnym prokuratorem wojskowym, a w okresie 1985-1989 sędzią Trybunału Stanu. Krzysztof Szwagrzyk z IPN wskazuje, że K. trafił do stalinowskiego sądownictwa bez ukończenia studiów prawniczych, a jedynie po ukończeniu fakultetu wojskowego we Wrocławiu (1949-1950). Dopiero dwa lata później został ekspresowo magistrem prawa Uniwersytetu Łódzkiego. W tym czasie był już asesorem wojskowego sądu w Łodzi. Historyk podkreśla, że właśnie tacy ludzie, młodzi, po krótkim przygotowaniu, cieszyli się zaufaniem kolejnych ekip komunistycznych, decydując o obliczu wojskowego wymiaru sprawiedliwości i pełniąc, jak K., najwyższe funkcje.
K. w 1989 roku jako naczelny prokurator wojskowy odmówił uznania rtm.(obecnie płk.) Witolda Pileckiego za niewinnego.
Proces Henryka K. został zawieszony w listopadzie ubiegłego roku po tym, jak biegli uznali, że nie może uczestniczyć w rozprawach. Proces byłego sędziego miał rozpocząć się we wrześniu, ale Henryk K. nie stawił się na rozprawie, a jego obrońca wniósł o badania medyczne. Według obrony, były stalinowski sędzia ma arytmię i chorobę nowotworową. Do wniosku nie przychylił się onkolog, ale kardiolog wykluczył wówczas możliwość udziału w procesie.
Co ciekawe, Henryk K. miesiąc później przyszedł do tego samego sądu, by zeznawać na procesie kolegi, byłego komunistycznego prokuratora generała Mariana R. I bez problemów przez kilkadziesiąt minut odpowiadał na pytania sędziego. Również podczas śledztwa stawiał się w prokuraturze.
Henryk K. jest oskarżony o to, że jako sędzia Wojskowego Sądu Rejonowego Warszawie w latach 1952-1953 nie kontrolował przedłużania aresztów w śledztwie prowadzonym przez bezpiekę "przeciwko Leonowi Ch., Barbarze M. i Janowi O., co skutkowało bezprawnym pozbawieniem wolności pokrzywdzonych z powodu ich wcześniejszej działalności na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego w strukturach organizacji niepodległościowych”. Pokrzywdzeni byli członkami organizacji: Obrońcy Korony, Podziemna Organizacja "Wolność i Niepodległość”, PSL i AK. Byłemu sędziemu, który nie przyznaje się do zarzutów, grozi kara do 10 lat więzienia. Henryk K. pracował w stalinowskim wymiarze sprawiedliwości, m.in. w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie, znanym w tym okresie przede wszystkim z niesławnych sesji wyjazdowych, na których niejednokrotnie wymierzano kary śmierci. Potem trafił do izby wojskowej Sądu Najwyższego. U schyłku PRL zdążył jeszcze w latach 1984-1990 być naczelnym prokuratorem wojskowym, a w okresie 1985-1989 sędzią Trybunału Stanu. Krzysztof Szwagrzyk z IPN wskazuje, że K. trafił do stalinowskiego sądownictwa bez ukończenia studiów prawniczych, a jedynie po ukończeniu fakultetu wojskowego we Wrocławiu (1949-1950). Dopiero dwa lata później został ekspresowo magistrem prawa Uniwersytetu Łódzkiego. W tym czasie był już asesorem wojskowego sądu w Łodzi. Historyk podkreśla, że właśnie tacy ludzie, młodzi, po krótkim przygotowaniu, cieszyli się zaufaniem kolejnych ekip komunistycznych, decydując o obliczu wojskowego wymiaru sprawiedliwości i pełniąc, jak K., najwyższe funkcje.
K. w 1989 roku jako naczelny prokurator wojskowy odmówił uznania rtm.(obecnie płk.) Witolda Pileckiego za niewinnego.