Belka w RMF: Czasami wymsknie się coś za dużo

Belka w RMF: Czasami wymsknie się coś za dużo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Belka (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Jak podaje RMF24.pl, Prezes Narodowego Banku Polskiego przerwał milczenie. Przebywający w Izraelu Marek Belka w rozmowie z RMF FM podkreśla, że opublikowana rozmowa przez "Wprost" nie była "żadnym politycznym dealem". - Była to rozmowa dwóch ludzi, którzy są zatroskani różnymi przejawami życia w Polsce – zapewnia Belka.
Marek Belka twierdzi - sprzecznie z opublikowanym przez NBP oświadczeniem - że "nie użyli słowa >zmanipulowane<", komentując ujawnione stenogramy. - Przecież ta rozmowa miała trwać dwie godziny, a mnie przeczytanie tekstu z "Wprost" zabrało minut dwadzieścia, to wiadomo, że to są tylko fragmenty. Natomiast, oczywiście, nie ma mowy o jakimś, nie wiem, "dealu", kontrakcie. Była to rozmowa, jak sądzę, dwóch ludzi, którzy są zatroskani różnymi przejawami życia w Polsce i tyle. Myślę, że Ci którzy odczytali ... paskudna sprawa prawda?, to chyba nie zrozumieli. Rozmawia się tam o sytuacjach ekstremalnych, o takich sytuacjach na które państwo powinni być przygotowani. - Mówił w rozmowie z Markiem Balawajderem Belka.

Szef NBP stwierdził ponadto, że "nie podejmuje wątków" związanych z możliwą wygraną w wyborach PiS, o co wyraźnie martwił się w rozmowie Sienkiewicz. -Dla mnie ważna jest kwestia bezpieczeństwa finansowego kraju i myślę, że na ten temat żeśmy rozmawiali. - Twierdzi Belka.

Co na temat wiarygodności taśm ma do powiedzenia szef banku centralnego? - Ja nie wypieram się tych sformułowań, które są podane w tygodniku "Wprost", dlatego, że w internecie to przeczytałem. Natomiast kontekst jest szerszy. Myśmy przede wszystkim rozmawiali o sytuacjach, jak mówię, szczególnych, które występują rzadko, w Polsce są bardzo mało prawdopodobne, ale do których kraj musi być przygotowany. Nawiasem mówiąc, te działania o których dzisiaj mówią, takie emocje, były stosowane w latach 2008 -2009 przez Narodowy Bank Polski. Myśmy wspierali rynek papierów wartościowych, żeby nie dopuścić do załamania się tego rynku (...) w styczności z kryzysem światowym. Po prostu pełna ignorancja. Ludzie nie wiedzą w gruncie rzeczy jakie są mechanizmy działania w warunkach właśnie szczególnych. - Zauważa Belka.

Jednocześnie, szef NBP odcina się od sformułowania, że miałby w rozmowie z Sienkiewiczem "stawiać warunki". Stwierdza, że dyskusja o "kwestiach nadzwyczajnych" wynikła "trochę przypadkowo". - Dlatego, że podstawową przyczyną odbycia tej rozmowy była chęć poinformowania ministra spraw wewnętrznych przeze mnie o planie modernizacji bankomatów, wreszcie o przetargu na monety w drobnych nominałach. Potem po prostu mieliśmy więcej czasu i rozmawialiśmy o różnych kwestiach. - Mówi Belka.

Odniósł się również do przeprosin za stosowany w rozmowie język. - Wie pan, przepraszam za język bo cóż, jak dwaj mężczyźni rozmawiają te dwie godziny, to przede wszystkim (...) że padają niekiedy wulgarne słowa ale i skróty myślowe. Nie uważa się na każde słowo, czasami wymsknie się coś za dużo i w związku z tym wydawało mi się, że po prostu jest to na miejscu. - Uważa Belka.

Ponad wszelką wątpliwość rozpatruje szef NBP związek z rozmową z Sienkiewiczem a dymisją Rostowskiego. - Taka zbieżność, taki związek jest zupełnie przypadkowy. - Twierdzi Belka i dodaje, że kiedy w "nadzwyczajnych sytuacjach" trzeba Narodowemu Bankowi Polskiemu "zapewnić płynność polskiej gospodarce w złotych", to podejmuje się "ambitne, trudne kroki" w kierunki sankcji finansów publicznych. - Wtedy dobrze jest mieć ministra finansów kamikadze, takiego technicznego, a nie, powiedzmy sobie, polityka. - "No niestety", kwituje Belka i dodaje, że "bardzo dobrze" współpracuje mu się z obecnym ministrem finansów.

Belka odniósł się również do ostrzeżenia, jakiego udzielił premierowi Tuskowi ws. Amber Gold. -  Ja mu po prostu powiedziałem, ze jest taka sprawa, i ze z tego mogą wyniknąć kłopoty. Bo na moje oko to jest piramida finansowa. Nic więcej mu nie powiedziałem, ale chyba wszyscy wiedzieli tak naprawdę. - Stwierdził szef NBP.

Na końcu rozmowy Belka stwierdza, że taśmy to przede wszystkim "uderzenie w państwo". - Wszyscy będziemy mieć po tym kaca moralnego, bo to nie chodzi o jedną partię, drugą partię, jedną instytucję czy drugą. To podminowuje zasady państwa. - Podkreśla.

RMF FM