- Aspekt polityczny jest dla premiera prosty, opozycja jest podzielona, poszczególne partie walczą ze sobą nawzajem – mówił o aferze taśmowej doradca prezydenta, prof. Tomasz Nałęcz.
- Nawet gdyby opozycja strasznie się napinała, to i tak nie zwycięży, bo nie ma większości w Sejmie – zauważył gość Jedynki. Jego zdaniem Donald Tusk może liczyć na lojalność koalicjanta.
Prof. Nałęcz nie wyklucza jednak, że "premier jeszcze raz zwróci się do wyborców, gdy już będzie wiedział, kto nagrywał polityków i dlaczego".
Nałęcz dokonał intuicyjnego rozgraniczenia między dobrem państwa a tym, co dla Polski najważniejsze - stwierdził, że rozmowy nie dotyczyły tego pierwszego, ale tego drugiego - https://cms.wprost.pl/już tak, że był to "dialog o tym, co dla Polski najważniejsze, o rozwoju gospodarczym, jak podtrzymywać gospodarkę w przypadku zawirowania gospodarczego" .
- Szok jest tym większy, że rozmawiały osoby, które były poza podejrzeniem. Sienkiewicz uchodzi w rządzie za arbitra elegancji, jak Petroniusz na dworze Nerona, on takim językiem Polaków zszokował (…). Prof. Belka też, od czasu, gdy odszedł z czynnej polityki, ma opinię człowieka kulturalnego, miłego, sympatycznego – mówił prof. Nałęcz odnosząc się do języka, jakim posługiwali się nagrani oficjele.
Zdaniem Nałęcza Bronisław Komorowski nie może zwołać Zgromadzenia Narodowego i zaapelować o ustąpienie rządu, gdyż "wykroczyłby poza ramy konstytucji". Tym samym doradca prezydenta skomentował list prezesa PiS do głowy państwa. Tomasz Nałęcz skomentował w ten sposób list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do prezydenta. - W związku ze złymi doświadczeniami z lat 90-95 mamy konstytucję, która najszczegółowiej na świecie opisuje, co wolno w relacjach rząd-prezydent-parlament – powiedział gość Jedynki.
Prezydencki doradca skomentował krótko pomysł Solidarnej Polski o powołanie sejmowej komisji - zdaniem Nałęcza ma to tylko na celu promowanie Zbigniewa Ziobry.
Polskie Radio
Prof. Nałęcz nie wyklucza jednak, że "premier jeszcze raz zwróci się do wyborców, gdy już będzie wiedział, kto nagrywał polityków i dlaczego".
Nałęcz dokonał intuicyjnego rozgraniczenia między dobrem państwa a tym, co dla Polski najważniejsze - stwierdził, że rozmowy nie dotyczyły tego pierwszego, ale tego drugiego - https://cms.wprost.pl/już tak, że był to "dialog o tym, co dla Polski najważniejsze, o rozwoju gospodarczym, jak podtrzymywać gospodarkę w przypadku zawirowania gospodarczego" .
- Szok jest tym większy, że rozmawiały osoby, które były poza podejrzeniem. Sienkiewicz uchodzi w rządzie za arbitra elegancji, jak Petroniusz na dworze Nerona, on takim językiem Polaków zszokował (…). Prof. Belka też, od czasu, gdy odszedł z czynnej polityki, ma opinię człowieka kulturalnego, miłego, sympatycznego – mówił prof. Nałęcz odnosząc się do języka, jakim posługiwali się nagrani oficjele.
Zdaniem Nałęcza Bronisław Komorowski nie może zwołać Zgromadzenia Narodowego i zaapelować o ustąpienie rządu, gdyż "wykroczyłby poza ramy konstytucji". Tym samym doradca prezydenta skomentował list prezesa PiS do głowy państwa. Tomasz Nałęcz skomentował w ten sposób list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do prezydenta. - W związku ze złymi doświadczeniami z lat 90-95 mamy konstytucję, która najszczegółowiej na świecie opisuje, co wolno w relacjach rząd-prezydent-parlament – powiedział gość Jedynki.
Prezydencki doradca skomentował krótko pomysł Solidarnej Polski o powołanie sejmowej komisji - zdaniem Nałęcza ma to tylko na celu promowanie Zbigniewa Ziobry.
Polskie Radio