"Inicjatywa prezydenta jest nieczytelna", bo "nic się dramatycznego nie zdarzyło", żeby miało nie być przerwy wakacyjnej. "Wszystko przebiega zgodnie z planem, w związku z tym, wszelkie manifestacje tutaj nie są szczególnie potrzebne" - ocenił.
"Mnie ta wypowiedź pana prezydenta nie dziwi. Jak wiadomo, pan prezydent należy do najbardziej pracowitych polityków i rozumiem, że apeluje do posłów, żeby robili to samo. Być może udostępni nam jeden ze swoich ośrodków, które w wakacje tak często odwiedza - na Helu, albo w górach, żeby Sejm mógł w lepszym klimacie obradować" - zauważył uszczypliwie rzecznik PiS Adam Bielan, który pod koniec lipca bierze ślub i planuje miesiąc miodowy. W związku z tym nie wyobraża sobie, by ktoś mógł mu to uniemożliwić.
"Żądanie od pana prezydenta rezygnacji z rozmaitych przyjemności, w tym z wakacji, byłoby to zbyt wiele. Panu prezydentowi należy się odpoczynek" - odpowiedział Bielan na pytanie, czy prezydent sam też nie powinien zrezygnować z wakacji.
Szef klubu LPR, Marek Kotlinowski oświadczył natomiast, że w wakacje byłby "do dyspozycji", jeżeli chodzi o przeprowadzenie rozwiązań koniecznych do wyjścia z kryzysu państwa, ale nie wówczas, kiedy wynika to wyłącznie z nieudolności rządu. "Posłowie z całą pewnością zachwyceni taką ideą by nie byli" - ocenia marszałek Sejmu Marek Borowski. Dodał jednak, że jeśliby się okazało, że są ustawy, które muszą zostać przyjęte na początku lub pod koniec sierpnia, "to z całą pewnością odpowiedź będzie pozytywna, bo posłowie są dla kraju, a nie kraj dla posłów".
Czuję potrzebę odpoczynku, ale ma świadomość, że może "nie będzie nas stać w tym roku na luksus wakacji. Poważnie liczę się z takim scenariuszem" - powiedział szef klubu UP, Janusz Lisak.
Wiceszef klubu PSL, Zbigniew Kuźmiuk uważa, że źle pracuje ten, kto nie umie zaplanować urlopu. Jednak "w sytuacji, jaka jest w Polsce, gdy tak naprawdę nie bardzo wiemy, czy jest jakiś program, to rzeczywiście, być może, okaże się, że nad tymi najważniejszymi sprawami będziemy pracowali w sierpniu i wrześniu. Tego wykluczyć się nie da" - powiedział.
Przyznał, że jemu samemu, a raczej jego rodzinie, przydałby się "jakiś króciutki wypoczynek". "Ze względów rodzinnych pragnąłbym, żebym chociaż na tydzień mógł gdzieś pojechać".
"Tak naprawdę parlamentarzyści nie mają wakacji, to się tylko tak utarło, że robimy jakąś lukę w tych ciepłych miesiącach i dwa, trzy tygodnie są wolne od obowiązków sejmowych, ale nigdzie nie jest napisane, żeby parlamentarzyści mieli wakacje" - dodał.
Chęć pracy w okresie wakacji zgłosiła bez zastrzeżeń Renata Beger (Samoobrona). "Wakacji nie mam od 20 lat, tak, że jeden rok więcej, czy mniej to jest bez różnicy. Jeżeli jest konieczność poświęcenia tego czasu, żeby coś pożytecznego zrobić, to jestem za. Całym sercem. I to nie ze względu na to, że pan prezydent o to apeluje".
"W parlamencie, obradującym faktycznie w sposób ciągły, problem wakacji jest problemem wymyślonym. Sejm obraduje w rytmie co dwa tygodnie, od czasu do czasu - co trzy tygodnie. Takie wakacje nie są do niczego potrzebne, ponieważ posłowie i tak mają tydzień, a często i dwa tygodnie przerwy między posiedzeniami. Jak będą chcieli na tydzień z żoną i z dzieckiem wyjechać nad jezioro, to na pewno będą mogli to zrobić - uważa szef klubu PO Jan Rokita.
em, pap