Joachim Brudziński, poseł Prawa i Sprawiedliwości, w rozmowie z Programem 1. Polskiego Radia odniósł się do nagrań ujawnionych przez Tygodnik „Wprost” oraz przyszłości polskiego rządu.
– Arogancja władzy skutkuje tym, że ludzie żyją coraz trudniej, coraz gorzej. To nie jest problem tylko i wyłącznie odrażającego języka, ale tego, jak ta władza traktuje Polaków. Okazuje się, że ta sprawa ludzi naprawdę poruszyła i dotknęła my, jako odpowiedzialna opozycja, musimy z tego wyciągać wnioski – zaczął i dodał, że PiS wystosowało do innych partii zaproszenie do rozmów. Ich celem jest zebranie większości, która będzie mogła przegłosować konstruktywne wotum nieufności. – Chcemy być w tym wszystkim roztropni. Ten rząd władzy nie odda. Dlatego mówimy dziś do przedstawicieli opozycji, że żaden wniosek o samorozwiązanie, gdzie potrzeba 307 głosów, jest nieracjonalny. Natomiast przy konstruktywnym wotum nieufności tych głosów potrzeba 231 – dodał poseł PiS.
Zdaniem Brudzińskiego nawet tych 231 głosów nie będzie łatwo uzyskać. – To jest "sprawdzam" dla tych, co chcą się określać mianem opozycji. Tu nie chodzi o ich stosunek do Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiaj to "sprawdzam" sprowadzi się do tego, że Leszek Miller i Janusz Piechociński będą musieli stanąć przed swoimi wyborcami i powiedzieć, dlaczego nie doprowadzili do odwołania tego rządu – kontynuował.
Polityk PiS mianem „podbijania stawki przez Leszka Millera w rozmowach z Donaldem Tuskiem” określił propozycję SLD. Sojusz chce, aby premier zwrócił się do Sejmu o wyrażenie rządowi wotum zaufania. Brudziński zastanawiał się, czy to oznacza, że „Miller chce podać tlen Tuskowi”, bo jeśli premier uzyska wotum zaufania to powie „siedźcie cicho, mamy większość, będziemy rządzić nadal”. Na koniec dodał, że „tlen premierowi” podaje również Janusz Palikot, który chciał jako pierwszy samorozwiązania Sejmu.
Polskie Radio
Zdaniem Brudzińskiego nawet tych 231 głosów nie będzie łatwo uzyskać. – To jest "sprawdzam" dla tych, co chcą się określać mianem opozycji. Tu nie chodzi o ich stosunek do Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiaj to "sprawdzam" sprowadzi się do tego, że Leszek Miller i Janusz Piechociński będą musieli stanąć przed swoimi wyborcami i powiedzieć, dlaczego nie doprowadzili do odwołania tego rządu – kontynuował.
Polityk PiS mianem „podbijania stawki przez Leszka Millera w rozmowach z Donaldem Tuskiem” określił propozycję SLD. Sojusz chce, aby premier zwrócił się do Sejmu o wyrażenie rządowi wotum zaufania. Brudziński zastanawiał się, czy to oznacza, że „Miller chce podać tlen Tuskowi”, bo jeśli premier uzyska wotum zaufania to powie „siedźcie cicho, mamy większość, będziemy rządzić nadal”. Na koniec dodał, że „tlen premierowi” podaje również Janusz Palikot, który chciał jako pierwszy samorozwiązania Sejmu.
Polskie Radio