Południowokoreański żołnierz, który zastrzelił 5 kolegów i ranił 7 na posterunku przy granicy z Koreą Płn, a potem uciekł do lasu, został schwytany po nieudanej próbie samobójczej - poinformowało ministerstwo obrony Korei Południowej.
Do strzelaniny doszło w sobotę. Jak relacjonowali świadkowie żołnierz wszedł do magazynu broni, wziął granat, wyciągnął zawleczkę i rzucił w grupę kolegów. Po wybuchu, żołnierz zaczął strzelać z karabinu automatycznego K-2.
Pięciu żołnierzy zginęło, a 7 zostało rannych. Tymczasem Lim uciekł w kierunku pobliskiego lasu, gdzie próbował popełnić samobójstwo - informuje TVN24.
- 22-letni sierżant Lim postrzelił się w brzuch, ale żyje i został przewieziony do szpitala - poinformował przedstawiciel resortu, nie ujawniając szczegółów.
Na razie wojsko nie podaje żadnych wyjaśnień tego zdarzenia. Wiadomo, że sierżant miał odejść ze służby we wrześniu. Miał on status żołnierza "chronionego i obserwowanego", czyli wymagającego specjalnej uwagi.
TVN24
Pięciu żołnierzy zginęło, a 7 zostało rannych. Tymczasem Lim uciekł w kierunku pobliskiego lasu, gdzie próbował popełnić samobójstwo - informuje TVN24.
- 22-letni sierżant Lim postrzelił się w brzuch, ale żyje i został przewieziony do szpitala - poinformował przedstawiciel resortu, nie ujawniając szczegółów.
Na razie wojsko nie podaje żadnych wyjaśnień tego zdarzenia. Wiadomo, że sierżant miał odejść ze służby we wrześniu. Miał on status żołnierza "chronionego i obserwowanego", czyli wymagającego specjalnej uwagi.
TVN24