Prezydent Bronisław Komorowski odniósł się podczas konferencji prasowej do treści nielegalnie nagranych rozmów polityków PO i rządu opublikowanych przez "Wprost".
Komorowski zaznaczył, że konstytucja nie daje mu prerogatyw, by powołać nowy rząd. - Ostatnio słyszałem, że to ja mam powołać rząd. Informuję, że konstytucja takiej możliwości nie przewiduję. Polecam czytać konstytucję we wszystkich miejscach, nie tylko w tym wygodnym. Moje uprawnienia, podobnie jak zakres odpowiedzialności, reguluje konstytucja. Wynika z niej, że prezydent powinien działać jako czynnik stabilizujący państwo, a nie destabilizujący. Prezydent nie inicjuje zmiany rządu. Prezydent uczestniczy w procesie powoływania nowego rządu, jeżeli taka jest wola parlamentu - podkreślił.
Jak dodał, nie znalazł w nagraniach "dowodu na złamanie prawa" i stara się oceniać je z "punktu widzenia prawa, nie estetyki". - Coś tu się zmieniło. Zmieniło na gorsze. To jest niestety zmiana trochę pokoleniowa. Ja sobie nie wyobrażam tego rodzaju rozmów z udziałem Krzysztofa Skubiszewskiego, Krzysztofa Kozłowskiego, Bronisława Geremka czy Leszka Balcerowicza. Tadeusza Mazowieckiego w ogóle zostawmy na boku. Tego rodzaju zjawiska i brak umiaru w formułowaniu myśli i ocen to nie jest problem dotyczący jednego środowiska. Jest to więc wyzwanie dla nas wszystkich, aby spróbować powstrzymać niedobre zjawisko psucia standardów - mówił prezydent.
- Podjąłem działania mające wyjaśnić, czy istnieje wola trwania obecnej koalicji. Rozmawiałem z Donaldem Tuskiem, dzisiaj będę rozmawiał z Januszem Piechocińskim. Moje dalsze działania będą pochodną informacji. Chciałem państwu powiedzieć, żebyśmy nie tracili ducha. Zdarzają się różne kryzysy, ale mechanizmy demokratyczne nie z takimi kryzysami potrafią sobie poradzić - ocenił prezydent.
Gazeta.pl
Jak dodał, nie znalazł w nagraniach "dowodu na złamanie prawa" i stara się oceniać je z "punktu widzenia prawa, nie estetyki". - Coś tu się zmieniło. Zmieniło na gorsze. To jest niestety zmiana trochę pokoleniowa. Ja sobie nie wyobrażam tego rodzaju rozmów z udziałem Krzysztofa Skubiszewskiego, Krzysztofa Kozłowskiego, Bronisława Geremka czy Leszka Balcerowicza. Tadeusza Mazowieckiego w ogóle zostawmy na boku. Tego rodzaju zjawiska i brak umiaru w formułowaniu myśli i ocen to nie jest problem dotyczący jednego środowiska. Jest to więc wyzwanie dla nas wszystkich, aby spróbować powstrzymać niedobre zjawisko psucia standardów - mówił prezydent.
- Podjąłem działania mające wyjaśnić, czy istnieje wola trwania obecnej koalicji. Rozmawiałem z Donaldem Tuskiem, dzisiaj będę rozmawiał z Januszem Piechocińskim. Moje dalsze działania będą pochodną informacji. Chciałem państwu powiedzieć, żebyśmy nie tracili ducha. Zdarzają się różne kryzysy, ale mechanizmy demokratyczne nie z takimi kryzysami potrafią sobie poradzić - ocenił prezydent.
Gazeta.pl