Kolory ekranu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Nowy przewodniczący KRRiTV poróżnił koalicję, pojednał nadawców
Wybór Juliusza Brauna, byłego posła Unii Wolności, na przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, stosunkiem głosów 7:2, część polityków AWS mocno zirytował. - Wychodzimy na idiotów - stwierdził poseł Andrzej Szkaradek, sekretarz Klubu Parlamentarnego Akcji Wyborczej Solidarność. - Unia po raz kolejny wystawiła nas do wiatru - uznał poseł Piotr Żak, rzecznik AWS. - To haniebna polityka, która czyni Unię Wolności współodpowiedzialną za szerzenie postkomunistycznego nihilizmu - grzmiał poseł Marian Piłka, prezes ZChN. Lider AWS Marian Krzaklewski zarzucił unitom nielojalność i złamanie umowy koalicyjnej i zapowiedział "ostrą rozmowę".

Dla Jana Marii Jackowskiego, sze- fa sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, również posła AWS, zwycięstwo Brauna nie było jednak zaskoczeniem. Wynik głosowania był zresztą z góry przesądzony w momencie zgłoszenia nierealnej kontrkandydatury Marka Jurka, który już raz pełnił funkcję przewodniczącego rady i wykazał, że jego fundamentalistyczne poglądy są dla niego poważnym problemem. Tę kandydaturę, zgłoszoną przez Jarosława Sellina - najmłodszego wiekiem i stażem członka rady, krótkotrwałego rzecznika rządu - poseł Mirosław Czech, sekretarz generalny UW, uznał za "niezrozumiałą demonstrację". Do tego nieskuteczną. Jeśli Sellin chciał pokrzyżować szanse Brauna, powinien zgłosić każdego innego członka rady - z SLD albo PSL. Zresztą AWS, dążąc do złamania liczebnej dominacji SLD, proponowała na stanowisko przewodniczącego Michała Strąka, który też już pokazał, co potrafi, gdy był szefem URM w rządzie Pawlaka. Zarówno on, jak i Jan Sęk (drugi przedstawiciel PSL w radzie) byli jednak nie do przyjęcia przez unię. - Ludowcy traktują publiczne radio i telewizję wyłącznie jako źródło synekur - wyjaśniał poseł Andrzej Potocki, rzecznik UW. Dobór członków krajowej rady - z wyboru lub nominacji prezydenta, Sejmu i Senatu - sprawia, że każda jej decyzja była dotychczas uwikłana w politykę. Lew Rywin, prezes Canal Plus, zauważa, że większość czasu i energii poprzedniej rady pod przewodnictwem Bolesława Sulika zajmowało "układanie się do każdego głosowania", wskutek czego cierpiała praca merytoryczna. - Sytuacja, do jakiej doszło w Naszej TV, oraz to, że rząd nie ma jasnego stanowiska w sprawie platform cyfrowych, są poważnym zaniedbaniem poprzedniej rady - mówi Rywin. Elementem gry politycznej jest też stanowisko rządu w sprawie przystąpienia TVP do platformy cyfrowej, co najpierw promował AWS-owski minister-szef kancelarii premiera Wiesław Walendziak, a później oprotestował AWS-owski minister skarbu Emil Wąsacz, odmawiając nawet z tego powodu "skwitowania" zarządu TVP SA. Niejasne są też intencje listu premiera Jerzego Buzka, odnoszącego się do spraw tak oczywistych, jak kulturotwórcza misja telewizji publicznej.


Widmo zejścia na margines oglądalności wymuszą na firmie z ul. Woronicza kapitalny remont

- Mam jednak nadzieję, że obecny skład KRRiTV pod nowym przewodnictwem ma szansę działać z większą logiką i mniejszym obciążeniem politycznym - mówi Rywin. O ile wśród polityków wybór Brauna wywołał emocje, o tyle w świecie mediów elektronicznych zyskał on pozytywny odbiór. - Miałem przyjemność poznać pana Juliusza Brauna jako profesjonalistę, znającego bardzo dobrze specyfikę rynku mediów - mówi Przemysław Szmyt, prezes Wizji TV. - Ma niemałe doświadczenie, był obecny od samego początku procesu koncesyjnego - zauważa Krzysztof Surgowt, prezes Astra Poland Marketing. - Myślę, że w obecnej radzie lepszej kandydatury nie było. Będąc przez wiele lat przewodniczącym sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, zna od podszewki problematykę polskiego rynku audiowizualnego - stwierdza Henryk Ciski, wydawca i redaktor naczelny "TVSat Magazynu". - Ktoś, kto ma doświadczenie dziennikarskie, będzie lepiej rozumiał sprawy mediów. Jest to dobry wybór, dający szansę na spokojny, ale konsekwentny rozwój tego rynku - dodaje Stanisław Sołtysik, wiceprezes Konwentu Lokalnych Komercyjnych Stacji Radiowych, szef katowickiego Radia Flash, mający nadzieję, że nowy przewodniczący będzie pełnił tę funkcję przez całą sześcioletnią kadencję. Sam Braun nie ukrywa, że też ma takie plany. W poprzedniej sześciolatce obsada tego fotela zmieniała się pięć razy, co nie pomagało w pracy, tym bardziej że większość z tej piątki miała pazury polityczne. Tymczasem nawet oponenci Brauna nie przeczą, że ma on równie duże kwalifikacje, jak i zdolności koncyliacyjne, dlatego był przez dwie kadencje przewodniczącym sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. Był przewodniczącym również jako poseł opozycji, gdy miał przeciw sobie teoretyczną większość koalicji SLD-PSL. Braun deklaruje, że z tamtych doświadczeń skorzysta na nowym stanowisku. "Nie będę uczestniczył w żadnej grze politycznej, która miałaby na celu izolowanie jakichkolwiek członków rady" - oświadczył zaraz po wyborze, wyciągając rękę do swego głównego oponenta Marka Jurka. Nowy przewodniczący był brany już kilkakrotnie pod uwagę przy obsadzie stanowisk rządowych - ministra kultury i sztuki lub sekretarza stanu w tym resorcie - ma też wszelkie dane, aby ułożyć dobrze współpracę z Radą Ministrów, czego nie zrobił Sulik, rzadko i niezbyt chętnie widziany w gmachu przy Alejach Ujazdowskich. Nadawcy radiowo-telewizyjni mają wobec nowej rady mnóstwo, często sprzecznych życzeń w imieniu swoim oraz swych widzów i słuchaczy. Czego innego oczekują media publiczne, czego innego prywatne, odmienne są interesy nadawców ogólnopolskich i lokalnych, naziemnych i satelitarnych, krajowych i zagranicznych. Prezesi Wizji TV i Cyfry Plus zgodnie twierdzą, że KRRiTV powinna uporządkować status przekazu cyfrowego i nadać mu ramy prawne oraz wiążąco zinterpretować europejską konwencję o telewizji transgranicznej, ale każdemu z nich chodzi o coś innego. Całkiem inny sens ma też postulat "jasnych deklaracji wobec lokalnych nadawców radiowych", zgłaszany przez radiową "drobnicę" i potentatów rynku audio, którzy - jak Agora i ZPR - łączą rozgłośnie lokalne w ogólnopolskie sieci lub - jak RMF FM - rozszczepiają radio centralne na pajęczynę stacji lokalnych. Stanisław Sołtysik dodaje do tego rzadko wyrażane oczekiwanie, aby krajowa rada określiła przyszłość rynku audiowizualnego za trzy, pięć, dziesięć lat. Czy nadal obowiązuje model zaprojektowany na początku działalności rady, czy też tworzona będzie nowa wizja tego rynku? Prywatni nadawcy, zwłaszcza drobni - a niektórym wkrótce wygasną koncesje - chcą wiedzieć, na czym stoją i czy warto będzie nadal inwestować w lokalne stacje i rozgłośnie. Za najważniejsze zadania nowej rady Braun uznał właśnie przegląd ekspirujących koncesji, regulację - wspólnie z rządem, bo rada nie ma inicjatywy ustawodawczej - statusu telewizji cyfrowej oraz reformę TVP. Na próbie zreformowania telewizji publicznej połamał sobie zęby Wiesław Walendziak, a jego następca Ryszard Miazek nawet nie próbował ruszyć czegokolwiek. Wprawdzie założenia zmian są bardzo ostrożne ("to nie będzie reforma Balcerowicza" - uspokaja Witold Knychalski, szef rady nadzorczej TVP SA), lecz tradycyjnie wywołują protest telewizyjnych związkowców. Akces TVP do platformy cyfrowej - bez czego nie ma co marzyć o europejskiej ekstraklasie - oraz widmo zejścia na margines oglądalności przy coraz silniejszej konkurencji nadawców prywatnych i satelitarnych, wymuszą jednak na firmie z ul. Woronicza przeprowadzenie kapitalnego remontu. Potrwa on zapewne kilka lat. Sprzeczne sugestie, co zrobić z telewizją publiczną - podzielić między opcje polityczne, sprywatyzować czy przeciwnie, uwolnić od komercyjnego balastu reklam? - wymagać będą od rady nielichego pomyślunku i wyważonych decyzji. Tymczasem "Rzeczpospolita" sugeruje, że KRRiTV nie ma już racji bytu. "Głównym celem, dla którego powstała, było przyznanie koncesji. Cel ten został zrealizowany. Czy wobec tego nadal trzeba utrzymywać tak kosztowną instytucję?" - pyta jej komentator Krzysztof Gottesman, dając do zrozumienia, że nie zna konstytucji, która jasno określa zadania tego gremium. Przyznanie koncesji to jak rozdanie kart w brydżu: wstęp do właściwej rozgrywki składającej się z partii i robra. Stały nadzór nad ładem w eterze, monitoring programowy i techniczny, dostosowywanie prawa medialnego do wymogów członkostwa w UE - to wszystko dopiero raczkuje. Etap "partyjny" rada zdaje się mieć powoli za sobą. Kolejne, płynne zmiany składu - jednej trzeciej co dwa lata - nieuchronnie stonują jej barwy polityczne. Gdy w 2001 r. obecny parlament wybierze dwóch nowych członków (w domyśle: z obecnej koalicji, którzy zastąpią Grabosia z SLD i Strąka z PSL), a na miejsce Jurka obecny prezydent powoła swego człowieka (w domyśle: z SLD), nic się nie zmieni w wewnętrznym układzie. Liczyć należy jedynie na to, że będą to fachowcy. W kraju o ustabilizowanym od lat rynku radiowo-telewizyjnym, takim jak Francja, nikt nie wyobraża sobie, że mogłoby nie być Rady Audiowizualnej, mimo zastrzeżeń do jej pracy. W Polsce nie tylko KRRiTV zasługuje na cięgi. W opinii społecznej fatalnie działają prokuratura i policja, ale to nie powód, by je zlikwidować.

Więcej możesz przeczytać w 29/1999 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.