Sikorski donosi do prokuratury. Nałęcz: Ma prawo, ale i jeden problem

Sikorski donosi do prokuratury. Nałęcz: Ma prawo, ale i jeden problem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tomasz Nałęcz, fot. Wprost 
Politycy opozycji oceniają zawiadomienie złożone do prokuratury przez ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego jako odwracanie uwagi opinii publicznej od istoty nagrań, czyli słów wypowiedzianych przez szefa polskiej dyplomacji.
- Złodzieje mają zasadę, że jak się ich złapie, to krzyczą "łap złodzieja", żeby odwrócić uwagę - mówi Adam Hofman z PiS. - Każdy dym, który zdejmuje zainteresowanie z tego co mówi, być może, w jego rozumieniu, da mu jakąś szansę. Ale tu się nic nie odstanie - dodaje Marek Siwiec z Twojego Ruchu. - To zręczna operacja propagandowa - ocenia Zbigniew Ziobro z Solidarnej Polski.
 
Radosław Sikorski poinformował w sobotę , że w związku z upublicznionymi przez tygodnik "Wprost" nagraniami podsłuchanych rozmów, składa zawiadomienie o działaniu zorganizowanej grupy przestępczej. Szef dyplomacji powołuje się na inną kwalifikację czynu, niż do tej pory robili to śledczy. Dotychczas prokuratorzy badali sprawę podsłuchów na podstawie artykułu 267 kodeksu karnego. Dotyczy on dostępu do informacji przez osoby nieuprawnione.