W ścisłym gronie rodzinnym trumna artysty została złożona do grobu w podziemiach katedry.
Kardynał Roger Mahony, który odprawił nabożeństwo żałobne, pożegnał aktora jako "giganta złotego wieku twórczości filmowej". Aktor Brock Peters, przyjaciel Pecka i jego partner w filmie "Zabić drozda" podkreślił wielkie walory charakteru zmarłego: wielkoduszność, miłość bliźniego, zdolność współczucia.
Peters grał w filmie "Zabić drozda" czarnoskórego oskarżonego, Peck adwokata Atticusa Fincha, który broniąc go, walczy bezkompromisowo z dyskryminacją rasową. Za rolę tę Peck został nagrodzony Oscarem w 1962 r. jako najlepszy aktor.
Na ścianach kościoła rozwieszono zdjęcia Pecka. Z taśmy wideo nadawano fragmenty jego najważniejszych ról i wywiadów. W jednym z nich powiedział przed kilku laty, że za najważniejsze uważa, aby zachowano o nim pamięć jako o dobrym mężu, ojcu i dziadku. Zawodowo najchętniej widziałby, by uznano w nim "dobrego bajarza".
Do niezapomnianych filmów z udziałem aktora, który przez długie lata uważany był za najprzystojniejszego mężczyznę Hollywoodu, należą, obok "Zabić drozda", sensacyjna "Urzeczona" z 1945 r. w reżyserii Alfreda Hitchcocka z Ingrid Bergman, czy romantyczna komedia "Rzymskie wakacje" z Audrey Hepburn w reżyserii Williama Wylersa.
Peck wystąpił w ponad 50 filmach. Ostatni raz stanął przed kamerą w 1991 r. ("Pieniądze innych ludzi").
Gregory Peck zmarł w swym domu w Los Angeles w miniony czwartek. Do końca była przy nim jego żona Veronique, z którą przeżył 48 lat. Miał 87 lat.
sg, pap