Ustawa sobie, Rywin sobie (aktl.)

Ustawa sobie, Rywin sobie (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mimo sprzeciwu opozycji, w Sejmie rozpoczęła się debata nad kontrowersyjnym projektem nowelizacji ustawy o rtv. Zdaniem opozycji, najpierw należy wyjaśnić aferę Rywina.
W środę po godz. 9 rozpoczęło się trzydniowe posiedzenie Sejmu. W pierwszej kolejności posłowie zdecydowali, że na tym posiedzeniu odbędzie się drugie czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji.

Za wprowadzeniem do porządku obrad projektu było 217 posłów, przeciw - 181, wstrzymało się 3.

Był to jeden z najbardziej spornych punktów porządku obrad. Sejmowa opozycja sprzeciwiała się kontynuowaniu prac nad projektem ze względu na związek nowelizacji z aferą Rywina. Przy okazji tej nowelizacji Lew Rywin miał zaproponować Agorze, w zamian za łapówkę, korzystne dla mediów prywatnych zmiany w ustawie o rtv. Zbadanie "przebiegu procesu legislacyjnego w zakresie nowelizacji ustawy o rtv" jest właśnie jednym z celów sejmowej komisji śledczej zajmującej się wyjaśnieniem afery Rywina.

Przed głosowaniem w sprawie utrzymania w porządku obrad Sejmu projektu nowelizacji ustawy o rtv, Jan Rokita (PO) wniósł o ogłoszenie przerwy w obradach Sejmu. Podkreślił, że przedmiotem aktu oskarżenia przeciw Lwu Rywinowi i toczącego się postępowania sądowego jest "pośrednictwo w załatwieniu korzystnych dla prywatnych nadawców" zmian w tej nowelizacji.

"Proces legislacyjny nad tą ustawą jest przedmiotem postępowania kryminalnego z mocy decyzji prokuratury. Decyzja Sejmu o rozpatrywaniu w tej chwili tej kryminalnej ustawy jest decyzją na granicy autorytetu władzy publicznej" - oświadczył.

Domagał się wyjaśnienia jeszcze przed głosowaniem, czy marszałek Sejmu dysponuje ekspertyzami, że sprawa, która jest przedmiotem procedury kryminalnej, może być rozpatrywana przez Izbę oraz wyjaśnienia powodów, dla których "ta ustawa w tej chwili musi być rozpatrywana i czy nie są to powody kryminalne".

Marszałek Sejmu Marek Borowski ogłosił przerwę, po której Rokita poinformował z mównicy, że jego wniosek został odrzucony.

"SLD chce sprawić, żeby projekt był dyskutowany publicznie" - powiedział szef klubu SLD Jerzy.

"My nie możemy w Sejmie uzależniać prac nad jakimś projektem od  faktu, że być może w toku tych prac ktoś popełnił przestępstwo. Bo  jeśli je popełnił, to musi to być ukarane, ale ten fakt nie może paraliżować procesu decyzyjnego" - uważa Jaskiernia.

Zasadności prac nad ustawą nie kwestionował także wicemarszałek Sejmu i szef komisji śledczej Tomasz Nałęcz (UP). Obecnie żadna inna ustawa nie jest "rozpatrywana przy takiej przejrzystości i uwadze opinii publicznej". "Trudno dziś kwestionować prawidłowość debaty" - uważa.

Nałęcz nie zgadza się też z argumentem opozycji, iż najpierw prace powinna zakończyć komisja śledcza.

Szef sejmowej komisji kultury Jerzy Wuenderlich przedstawił drobiazgowo przebiegprac nad nowelizacją ustawy.

Franciszek Wołowicz (SLD) uważa, że "mimo zakrojonej na tak szeroko skalę kampanii przeciwko nowelizacji " projekt noweli uwzględnia współczesne rozwiązania w dziedzinie mediów i dostosowuje polskie prawo do unijnego, a zasadnicza część zarzutów i wątpliwości została albo wyeliminowana, albo znacznie osłabiona.

Jego zdaniem "zasadniczym problemem jest to, że przeciwnicy nie chcą żadnych ograniczeń w koncentracji mediów, a istota sporu tkwi w walce o rynek reklam, którego spora część należy do nadawców Publicznych. Nie godzą się z tym nadawcy komercyjni, argumentując, że nadawcy publiczni mają wpływy ze ściągalności abonamentu" - twierdził.

Obecna ściągalność abonamentu nie  starcza na pokrycie funkcjonowania mediów publicznych, a gdyby pozbawić je prawa do nadawania reklam, trzeba byłoby się zastanowić nad dotowaniem ich z budżetu, na co państwa nie stać, tłumaczył. Wskazywał na - jego zdaniem - korzystne rozwiązania zarówno dla mediów publicznych jak i Komercyjnych, m.in. czytelniejsze zapisy dotyczące udzielania koncesji i rekoncesji.

Poseł powtórzył także, że SLD nie widzi powodów by przerwać prace nad ustawą. "W żadnym momencie, na żadnym etapie śledztwa, czy  przesłuchań przed komisją śledczą (badającą tzw. sprawę Rywina -  PAP) nie stwierdzono ani nie potwierdzono, że badana sprawa ma  jakikolwiek związek z pracami podkomisji, a później komisji kultury i środków przekazu, czy z którymkolwiek z członków podkomisji czy komisji".

Poseł Marek Jurek w imieniu PiS złożył wniosek o odrzucenie projektu nowelizacji w całości. W przypadku niezaakceptowania wniosku, jego klub będzie domagać się skreślenia z projektu zapisów o powstaniu Polskiej Telewizji Regionalnej.

"Uważamy za rzecz patologiczną, by ten zespół, który dzisiaj tworzy kierownictwo telewizji publicznej, miał zastąpić ministerstwo skarbu państwa w nadzorze nad częścią majątku państwowego" - powiedział Jurek.

"Nie twórzcie Polskiej Telewizji Regionalnej, to jest otwieranie furtki do prywatyzacji telewizji publicznej" - apelował Jurek. Jeśli poprawka w sprawie odrzucenia zapisu o powstaniu PTR nie zostanie przyjęta, PiS zaproponuje poprawki dotyczące sposobu dysponowania tym majątkiem.

Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) zgłosiła poprawkę pozwalającą na wydzielenie z  ustawy "to, co da się ratować", czyli przepisów dostosowujących polskie prawo do unijnego, a resztę zaproponowała "wyrzucić do kosza".

Nowelizacja ustawy o rtv jest przedmiotem toczącego się postępowania w sprawie kryminalnej. Wobecnym kształcie i okolicznościach projekt "nie ma prawa być rozpatrywany". "Komisja śledcza odsłania krok po kroku, fakt po fakcie patologie zarówno samego pomysłu nowelizacji jak i procesu legislacyjnego" - powiedziała Śledzińska-Katarasińska. "Wątek korupcjogenny towarzyszący tej ustawie i całkowicie ją dyskryminujący" nie narodził się z chwilą złożenia Agorze oferty korupcyjnej, ani nie zakończył się z chwilą sformułowania aktu oskarżenia przeciw Lwu Rywinowi. "Sejm pracując nad tym projektem poprzez swe komisje i  przystępując do plenarnej debaty uwiarygodnia patologię" - argumentowała.

Według posłanki PO, projekt nowelizacji miał - pod osłoną alibi w postaci dostosowania polskiego prawa do regulacji UE - osłabić i uzależnić od struktur władzy nadawców i wydawców prywatnych, a "zarazem jeszcze bardziej wzmocnić potęgę tzw. nadawców publicznych, którzy tej władzy obecnie znakomicie służą i umożliwiają prowadzenie rozlicznych, całkiem prywatnych interesów".

Według posłanki, projekt godzi w konstytucyjną zasadę równości i wolności gospodarczej, co w tym przypadku przekłada się na możliwość ograniczenia wolności słowa. Nowela wzmacnia też monopol "komercyjno-politycznej telewizji publicznej" i  zakłóca ład na rynku medialnych.

Faktycznym celem nowelizacji ustawy o  radiofonii i telewizji nie jest przeciwdziałanie koncentracji w  mediach, lecz koncentracja władzy nad mediami w rękach jednej opcji politycznej - oceniła projekt Anna Sobecka (LPR). Zapowiedziała, że jej klub będzie głosować za wnioskiem o odrzucenie projektu w drugim czytaniu.

LPR uważa, że należy zawiesić prace nad ustawą do czasu zakończenia prac komisji śledczej. Ustawa ta zresztą zdaniem LPR jest zła, bo daje KRRiT nieograniczoną władzę w rozdziale koncesji i nie zapewnia pluralizmu w mediach. Dlatego powinna być napisana od nowa.

Samoobrona będzie głosowała za odrzuceniem w całości sprawozdania komisji kultury i środków przekazu dotyczącym nowelizacji, "niezależnie od tego, czy poprawki klubu zostaną przyjęte - oznajmiła posłanka Renata Beger.

Uważa ona, że ten Sejm nie ma moralnego prawa zajmować się zmianami w ustawie z powodu niewyjaśnionej i nie zamkniętej - jak to określiła - tzw. afery Rywin-Michnik.

Jej zdaniem, tworzeniem nowego ładu medialnego mógłby zająć się tylko nowy parlament, który będzie "odporny na naciski zarówno takich postaci jak pan Czarzasty (Włodzimierz Czarzasty, sekretarz KRRiT), ale i na naciski Agory i pana Michnika.

PSL przychyla się do stanowiska opozycji, która postuluje wstrzymanie prac nad nowelą do czasu zakończenia dochodzenia komisji śledczej. "Ale jeżeli w tej Izbie zdecydowano inaczej, to być może jest to najważniejszy powód do tego, aby poprzeć wniosek o  odrzucenie projektu w drugim czytaniu i szybko skoncentrować się na uchwaleniu prawa jednoznacznie nawiązującego do rozwiązań europejskich" - powiedział Jan Bury z PSL.

PSL jest przeciwna utworzeniu Polskiej Telewizji Regionalnej, obawiając się, że stworzy to furtkę do niekontrolowanej prywatyzacji.

Według Burego, należy usprawnić ustawowo ściąganie abonamentu i zwiększyć wpływ KRRiT na sposób rozliczania i wykorzystania przez nadawców środków abonamentowych, a przenieść koordynację zarządzania spółkami radiofonii publicznej do jednego podmiotu gospodarczego.

"Uważamy, iż ciekawym rozwiązaniem byłoby - i taką propozycję przedstawimy - stworzenie holdingu radiofonii publicznej, gdzie radio publiczne miałoby w spółkach regionalnych minimum 51 proc. akcji, a pozostałe akcje mogłyby na przykład objąć samorządy województw" - powiedział Bury i złożył poprawki do nowelizacji.

em, pap

O to by Sejm nie uchwalał nowelizacji ustawy o rtv przed zakończeniem prac komisji śledczej badającej aferę Rywina zaapelowali też we wtorek przedstawiciele prywatnych firm medialnych skupionych w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Według nich, uderza ona w konkurencję na rynku mediów i doprowadza do  monopolu mediów publicznych. ***

Pierwsze czytanie projektu nowelizacji odbyło się na początku kwietnia 2002 r. Kluby PiS i PO złożyły wtedy wniosek o jego odrzucenie, który nie został jednak przyjęty przez Sejm. W lipcu 2002 r. rząd wprowadził do projektu nowelizacji autopoprawkę podnoszącą do 30 proc. próg udziału w krajowym rynku dla wydawcy ogólnopolskiego dziennika lub czasopisma, po przekroczeniu którego nie będzie on mógł ubiegać się o ogólnopolską koncesję radiową lub telewizyjną.

Po opublikowanym pod koniec grudnia 2002 r. artykule "Gazety Wyborczej", w którym ujawniono aferę Rywina prace nad projektem zostały wstrzymane, a marszałek Sejmu Marek Borowski powołał zespół ekspertów, którzy zbadali nowelizację pod względem prawnym. Eksperci zgłosili kilkanaście uwag; mieli wątpliwości co do  konstytucyjności niektórych przepisów.

Sejmowa komisja kultury powróciła do prac nad projektem nowelizacji w lutym 2003 r. Wówczas odrzucono wniosek Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO) o wstrzymanie prac nad projektem nowelizacji do czasu zakończenia działania komisji śledczej.

W proteście przeciwko temu posłowie opozycji rozpoczęli wówczas bojkot posiedzeń komisji.

Prace komisji w takim uszczuplonym składzie nad projektem po pierwszym czytaniu zakończyły się pod koniec maja 2003 r. W ich toku zastrzeżenia na temat niezgodności niektórych zapisów projektu z ustawodawstwem UE zgłosił Urząd Komitetu Integracji Europejskiej. Dotyczyły one kwestii reklamy ukrytej, kwot programowych określających, jaki procent audycji europejskich (m.in. takich, których większość twórców stale mieszka w państwach europejskich) ma być nadawany w  danej stacji oraz jurysdykcji polskiej nad nadawcami. Posłowie uwzględnili zastrzeżenia UKIE, wprowadzając odpowiednie zmiany.

Komisja wprowadziła także zmiany, które mają sprawić, że TVP będzie musiała odrębnie rozliczać się z wpływów i wydatków ze środków abonamentowych i pochodzących z działalności komercyjnej. Tryb i sposób prowadzenia ewidencji tych środków miałaby określić Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Zdaniem szefa komisji Jerzego Wenderlicha (SLD), poprawki wychodzą naprzeciw postulatom nadawców komercyjnych, którzy wskazywali m.in., że nowela nie daje gwarancji, iż środki z abonamentu będą wydawane przez TVP wyłącznie na audycje o charakterze misyjnym.

Innego zdania są nadawcy prywatni. Prezes Agory Wanda Rapaczyńska uważa, że nowelizacja ustawy niszczy konkurencję na rynku i doprowadza do monopolu mediów publicznych. "W przyszłości może to prowadzić do zniszczenia prywatnych nadawców".

Projekt ustawy tworzony był przez osoby pracujące w telewizji publicznej. To - jej zdaniem - tłumaczy "charakter nowelizacji ustawy o rtv".

Prywatni nadawcy podkreślają, że w nowelizacji ustawy nie ma  żadnych zapisów porządkujących sytuację na rynku praw autorskich i  pokrewnych. Odrzucone zostały też proponowane przez prywatne media rozwiązania dotyczące działalności reklamowej nadawców.

"Chodziło nam m.in. o ograniczenia reklamowe w telewizji publicznej, a także określenie limitu wynagrodzeń dla autorów. Twórcy ustawy nie wprowadzili jednak żadnych proponowanych przez nas rozwiązań" - powiedział członek rady nadzorczej TV Polsat Józef Birka.

em, pap