W czwartek, przed spotkaniem z Tańskim, na którym zapadła ostateczna decyzja o dymisji, premier spotkał się z prezydium sejmowej komisji rolnictwa i rozwoju wsi, zapoznał się z jej dezyderatem w sprawie odwołania Tańskiego oraz szefa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa Jerzego Millera.
"Przed nami dużo pracy, ale ja nie jestem w stanie już tej pracy sprostać, bo bez wsparcia politycznego żaden minister temu nie sprosta" - tłumaczył Tański.
Jak mówił, zależało mu głównie na wsparciu największego klubu parlamentarnego - SLD. Dezyderat sejmowej Komisji Rolnictwa, która chciała jego odwołania, to - jak podkreślił - sprawa wtórna.
Informując o dymisji Tańskiego premier nie wyklucza zmiany na stanowisku prezesa ARiMR. Tę decyzję - jak twierdzi - podejmie jednak nowy minister rolnictwa. Szef rządu nie chciał ujawnić, kto nim zostanie. "Formalne odwołanie pana ministra Tańskiego odbędzie się w Pałacu Prezydenckim we wtorek lub w środę. Do tego czasu będę starał się przedstawić pewne propozycje, ale proszę zrozumieć, że dzisiaj nie mogę o nich mówić" - tłumaczył premier.
Na pytanie, czy powodem braku zaufania dla Tańskiego ze strony SLD jest zwalnianie z oddziałów terenowych ARiMR ludzi związanych z Sojuszem, premier odpowiedział, że komisja rolnictwa, która chciała odejścia Tańskiego, nie składa się tylko z posłów SLD.
"Nie przypominam sobie, by pan Tański wspominał, że podstawowym zarzutem jest zwalnianie ludzi SLD. Generalnie są uwagi nie tylko ze strony klubu SLD, ale i innych, że likwidacja powiatowych struktur Agencji może nie jest najlepszym pomysłem i żeby się nad tym zastanowić" - powiedział Miller.
Tański tłumaczył, że w Agencji rzeczywiście była redukcja zatrudnienia i stracili pracę ci, którzy mieli umowy zawarte na czas określony. "Ale nikt nie zaglądał do legitymacji tych ludzi" - mówił.
Trzeba było zapłacić posadami w ministerstwie rolnictwa i Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa za to, że pan premier nadal jest panem premierem - skomentował dymisję ministra rolnictwa szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Ludwik Dorn.
"Ten plankton sejmowy złożony głównie z dysydentów Samoobrony, sama Samoobrona, panowie Jagieliński i Mojzesowicz to są ludzie naprawdę łakomi, a tutaj pojawiło się coś, czym można ich obdzielać" - uważa Dorn.
Nawiązał w ten sposób do sejmowego głosowania nad wotum zaufania dla rządu, kiedy to byli posłowie Samoobrony, koło Partii Ludowo- Demokratycznej Romana Jagielińskiego oraz koło Polskiego Bloku Ludowego Wojciecha Mojzesowicza (z wyjątkiem jego samego) poparli rząd. W głosowaniu nie uczestniczyło kilku posłów Samoobrony.
Tański zarządzał resortem rolnictwa od początku marca, kiedy to zastąpił na stanowisku ministra szefa PSL Jarosława Kalinowskiego po tym, jak Stronnictwo opuściło koalicję rządową.
em, pap