- Dwóch mężczyzn miało takie robocze zwarcie w trakcie prac parlamentarnych między komisją, która nadzoruje działania ministra i ministrem. I zdarzają się różne napięcia między ludźmi - mówił minister skarbu Włodzimierz Karpiński tłumacząc swoje słowa, że mógłby "Burego wyj...ć w kosmos". Słowa te padły w podsłuchanej rozmowie z szefem Orlenu Jackiem Krawcem i wiceministrem skarbu Zdzisławem Gawlikiem.
Karpiński przekonywał, że bardzo szanuje posła PSL Jana Burego. - To była pewna przenośnia wynikająca z emocji związanej z efektem tego naszego spotkania. I nie miało to nic wspólnego z aferą podkarpacką - dodał Karpiński.
Karpiński tłumaczył się także ze swoich słów dotyczących wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. - Ta teoria sprowadza się, że na koniec wiesz, ch... tam z tą Polską wschodnią, nie? Warszawa, Katowice, nie? (...) I pamiętam, że ona przyszła i zaczęła coś opowiadać i ktoś jej właśnie włożył to w usta, nie? I ona powiedziała, że szanuje tego profesora i dostała taki wp... (...), że się popłakała w środku dnia. Ja mówię: pani minister, polityka - mówił Karpiński w rozmowie z początku stycznia ujawnionej przez "Wprost".
- Tym dosadnym określeniem opisałem koncepcję, która mówiła o tym, że Polska powinna się rozwijać tylko w oparciu o silne ośrodki. Z tą koncepcją bardzo głośno polemizowali posłowie. Tak określając, bardzo dosadnie, bardzo jednoznacznie, z tą koncepcją się nie zgadzałem. Jeśli traktując rzeczywiście ten stenogram, to widać, że taką koncepcję silnych ośrodków zgody nie było. I to wybrzmiało w tym nie najelegantszym określeniu - stwierdził Karpiński.
TVP Info
Karpiński tłumaczył się także ze swoich słów dotyczących wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. - Ta teoria sprowadza się, że na koniec wiesz, ch... tam z tą Polską wschodnią, nie? Warszawa, Katowice, nie? (...) I pamiętam, że ona przyszła i zaczęła coś opowiadać i ktoś jej właśnie włożył to w usta, nie? I ona powiedziała, że szanuje tego profesora i dostała taki wp... (...), że się popłakała w środku dnia. Ja mówię: pani minister, polityka - mówił Karpiński w rozmowie z początku stycznia ujawnionej przez "Wprost".
- Tym dosadnym określeniem opisałem koncepcję, która mówiła o tym, że Polska powinna się rozwijać tylko w oparciu o silne ośrodki. Z tą koncepcją bardzo głośno polemizowali posłowie. Tak określając, bardzo dosadnie, bardzo jednoznacznie, z tą koncepcją się nie zgadzałem. Jeśli traktując rzeczywiście ten stenogram, to widać, że taką koncepcję silnych ośrodków zgody nie było. I to wybrzmiało w tym nie najelegantszym określeniu - stwierdził Karpiński.
TVP Info