Było to pierwsze publiczne oświadczenie Hekmatiara od czasu jego powrotu do Afganistanu z Iranu, gdzie przebywał za czasów rządów talibów. Hekmatiar zwany jest w Afganistanie "rzeźnikiem Kabulu" w związku z masakrą, jakiej jego wojska dokonały w 1992 r. w stolicy.
Ciążąca na Hekmatiarze odpowiedzialność za śmierć około 50 tysięcy mieszkańców Kabulu, a także jego skrajne poglądy sprawiły, iż jest on skłócony z dawnymi towarzyszami walki z czasówradzieckiej okupacji w Afganistanie i nie został zaproszony do udziału w rządzie jedności prezydenta Hamida Karzaja.
Według dawnej antytalibskiej opozycji, po upadku rządów komunistycznych właśnie intrygi i nieprzejednanie Hekmatiara, rwącego się do władzy, rozbiły obóz mudżahedinów i utorowały talibom drogę do zwycięstwa.
Obecnie afgański watażka - jak sądzi wywiad amerykański - rekrutuje do oddziałów antyrządowych zarówno niedobitki talibów, jak i terrorystycznej Al-Kaidy. Na otrzymanej przez AP taśmie zaprzeczył jednak jakimkolwiek związkom zarówno z talibami, jak i Al-Kaidą.
Zdaniem wywiadu USA, Hekmatiar ma być też odpowiedzialny za wiele zamachów, których celem byli żołnierze międzynarodowych sił ISAF, a także oddziały amerykańskie w Afganistanie. W jednym z takich zamachów 7 czerwca zginęło czterech niemieckich żołnierzy ISAF.
Amerykański wywiad sądzi, że Hekmatiar ukrywa się wysoko w górach w afgańskiej prowincji Kunar w pobliżu granicy z Pakistanem. Według agencji Associated Press, w maju 2002 r. pod Kabulem CIA - upatrująca w watażce zagrożenie dla procesów stabilizacji sytuacji w Afganistanie - dokonała nieudanego zamachu na Hekmatiara. Baza islamisty została zaatakowana rakietami. Sam przywódca partii Hezbe Islami wyszedł jednak z ataku bez szwanku - zginęło kilku jego bliskich współpracowników.
em, pap