W środę w czasie sesji w Parlamencie Europejskim na rozpoczęcie przewodnictwa Włoch w UE Berlusconi, zdenerwowany krytyką deputowanych, powiedział niemieckiemu posłowi z SPD Martinowi Schulzowi, że mógłby zagrać rolę kapo w filmie o obozach koncentracyjnych.
Uwagą tą rozpętał burzę w parlamencie, a kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder zażądał przeprosin. Rozmawiał on w czwartek z Berlusconim i po rozmowie tej oświadczył, że uważa sprawę za zamkniętą. Minister spraw zagranicznych RFN Joschka Fischer powiedział w piątek w Brukseli, że Niemcy "pragną udanego przewodnictwa włoskiego (w UE) dla dobra Europy".
Rzecznik rządu niemieckiego Bela Anda oświadczył, że Berlusconi "wyraził ubolewanie", co "powszechnie, i moim zdaniem słusznie, uznano za przeprosiny". "Cała reszta to dywagacje semantyczne, w które nie zamierzam się wdawać" - powiedział.
Szef rządu włoskiego powrócił jednak do tego tematu na piątkowej konferencji prasowej, po spotkaniu w Rzymie z przewodniczącym Komisji Europejskiej Romano Prodim. Berlusconi podkreślił z naciskiem, że nikogo nie przepraszał.
"Nie przepraszałem. Wyraziłem ubolewanie, że zostałem źle zrozumiany, gdyż w moim zamierzeniu była to jedynie ironiczna uwaga" - powiedział Berlusconi, stojąc koło Prodiego na wspólnej konferencji po kilkugodzinnym spotkaniu Komisji Europejskiej i rządu włoskiego.
Zapytany, czy przeprosi Parlament Europejski, Berlusconi dał do zrozumienia, że nie. "Jeśli chodzi o parlament, sytuacja jest taka sama" - oświadczył. Premier odnosi się do niego z "głębokim szacunkiem", ale został na jego forum dotkliwie obrażony przez eurodeputowanych. "Uważam, że wobec szefa rządu będącego gościem należy się zachowywać inaczej" - dodał.
"Przykro mi, jeśli uraziłem czyjąś wrażliwość, ale wrażliwość nie może być tylko jednokierunkowa" - powiedział Berlusconi.
Tymczasem kilka godzin wcześniej przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox powiedział w Brukseli, że choć premier Włoch wyraził w rozmowie ze Schroederem ubolewanie z powodu tego, co się stało w środę, musi jeszcze "złożyć wyjaśnienie wobec parlamentu", by forum to uznało sprawę za zamkniętą.
"Do incydentu doszło w Parlamencie Europejskim, a nie w Berlinie" - oświadczył Cox.
Deputowany Schulz i jego stronnicy we frakcji socjalistycznej w Parlamencie Europejskim idą dalej i domagają się przeprosin.
Konserwatywny wiceprzewodniczący PE Ingo Friedrich wystosował do Berlusconiego podobny apel, mówiąc: "Nie można dopuścić, aby starcie primadonn zagroziło naszemu funkcjonowaniu na szczeblu europejskim". Friedrich powiedział, że jeśli Berlusconi nie poczyni jakiegoś gestu wobec parlamentu, przewodnictwo włoskie w UE "okaże się fiaskiem".
sg, pap