Ma pan zapłacić 5 tys. euro za awanturę na lotnisku we Frankfurcie. Drogo czy tanio?
Przyznaję, nie jest to mało. Jednak w porównaniu z kosztami ewentualnego procesu: niemieckim adwokatem, przejazdami i hotelami we Frankfurcie, taka wpłata na cel społecznie użyteczny wydała się mi akceptowalna.
A na co pan wpłaci?
Na Anne Frank Zentrum w Berlinie, którego misją jest przeciwdziałanie prawicowym ekstremizmom, dyskryminacji na tle rasowym i etnicznym oraz antysemityzmowi.
Czyli heilował pan jednak na frankfurckim lotnisku.
Nie. I potwierdzają to pisemne relacje świadków, które wpłynęły do niemieckiej prokuratury. To wyłącznie celnicy pracujący na tamtej zmianie. Miałem wgląd w te dokumenty i trudno tam doszukać się wersji „Bilda”, którą ochoczo podchwyciły polskie media. Zresztą w tych relacjach nie ma też mowy o awanturze z innym pasażerem o wózek, szarpaninie, bełkotaniu.
To o co poszło?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.