Czy tego, co się dzieje na Ukrainie, powinniśmy się bać?
To poważne zagrożenie, które stanie się jeszcze bardziej realne, gdy Ukraina przegra z Rosją. A jak na razie scenariusz w tej sprawie jest dla nas mocno pesymistyczny. Kolejne dostawy broni dla separatystów z Ługańska i Doniecka wskazują, że Putin gra na wyczerpanie armii ukraińskiej. Dzięki temu, gdy rosyjskie wojsko zdecyduje się zaatakować, Ukrainy nie będzie miał już kto bronić.
Możemy coś w tej sprawie zrobić?
Polsce powinno zależeć, aby cała Unia Europejska jak najszybciej opowiedziała się przeciwko polityce Putina. Na razie sprawa jest trudna, ze względu na postawę Niemiec, które patrzą na konflikt na Wschodzie pod kątem gospodarczym. Angela Merkel wie, że zwarcie z Putinem jej się po prostu nie opłaca. Jeżeli jednak Europa nie powie stanowczego „stop”, przywódca Kremla będzie dalej realizował politykę, którą kiedyś prowadził Stalin. A wtedy czeka nas powtórka z Jałty i Teheranu. Nie chodzi o groźbę rozbioru Ukrainy, ale oddania tego kraju w strefę wpływów Rosji. Nie łudźmy się, że Putin się wówczas zatrzyma. Jego kolejnym krokiem będzie Polska.
Może zatem – jak wskazują niektórzy – tak jawne zaangażowanie się Polski po stronie Ukrainy było z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa błędem?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.