61-letni mężczyzna po wyjściu z łódzkiego pogotowia, zrobił kilka kroków, zapalił papierosa i zmarł. Przyjechał na pogotowie, ponieważ bardzo bolała go głowa. Lekarz chciał wezwać karetkę i przewieźć pacjenta do szpitala, lecz on odmówił. Prokuratura bada okoliczności tego tragicznego zdarzenia - podaje TVN 24.
We wtorek koło godz. 12 w ambulatorium Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi doszło do tragedii. 61-latek przyjechał na rowerze na pogotowie, ponieważ bardzo bolała go głowa. Prawdopodobnie lekarze przyjęli mężczyznę poza kolejnością i przebadali go elektrokardiografem. Wyniki badania wyszły w normie. Dopiero po pewnym czasie lekarz zauważył, że chory ma podwyższone ciśnienie tętnicze i zaproponował mu hospitalizację. Mężczyzna pisemnie odmówił przewiezienia go do szpitala. W tej sytuacji lekarz zalecił mu konsultację z lekarzem rodzinnym i przepisał mu leki obniżające ciśnienie.
Pracownicy łódzkiego pogotowia poinformowali, że chory wyszedł z budynku ambulatorium na ulicę, zrobił kilka kroków i odpalił papierosa. W tym czasie zaniepokojona pielęgniarka szukała 61-latka, który nie wrócił po swój rower. Po chwili do pielęgniarki podszedł jeden z przechodniów i powiedział, że na trawniku leży mężczyzna. Pielęgniarka natychmiast podbiegła do chorego i ułożyła go w pozycji bocznej bezpiecznej. Za kilka minut dotarł zespół ratowników medycznych i zaczął 40- minutową reanimację. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować. Na miejsce wezwano policję oraz prokuraturę.
Jak informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury, śledczy wyjaśniają okoliczności tej sprawy. Zabezpieczyli dokumentację medyczną i rozpoczęli przesłuchiwanie świadków. Chcą dokładnie sprawdzić zakres udzielonej pacjentowi pomocy medycznej. Pod budynkiem ambulatorium zostały przeprowadzone oględziny ciała zmarłego mężczyzny. Zlecono sądowo-lekarską sekcję zwłok. W środę odbędą się dalsze przesłuchania w tej sprawie.
AT, TVN24
Pracownicy łódzkiego pogotowia poinformowali, że chory wyszedł z budynku ambulatorium na ulicę, zrobił kilka kroków i odpalił papierosa. W tym czasie zaniepokojona pielęgniarka szukała 61-latka, który nie wrócił po swój rower. Po chwili do pielęgniarki podszedł jeden z przechodniów i powiedział, że na trawniku leży mężczyzna. Pielęgniarka natychmiast podbiegła do chorego i ułożyła go w pozycji bocznej bezpiecznej. Za kilka minut dotarł zespół ratowników medycznych i zaczął 40- minutową reanimację. Niestety, mężczyzny nie udało się uratować. Na miejsce wezwano policję oraz prokuraturę.
Jak informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury, śledczy wyjaśniają okoliczności tej sprawy. Zabezpieczyli dokumentację medyczną i rozpoczęli przesłuchiwanie świadków. Chcą dokładnie sprawdzić zakres udzielonej pacjentowi pomocy medycznej. Pod budynkiem ambulatorium zostały przeprowadzone oględziny ciała zmarłego mężczyzny. Zlecono sądowo-lekarską sekcję zwłok. W środę odbędą się dalsze przesłuchania w tej sprawie.
AT, TVN24