Równanie w prawo

Dodano:   /  Zmieniono: 
W amerykańskiej polityce co innego znaczy konserwatysta w Partii Republikańskiej, a co innego w Partii Demokratycznej
Ale w tegorocznej kampanii prezydenckiej jedno łączy obie partie - parcie na prawo. George Bush i Albert Gore na swoich zastępców wybrali najbardziej prawicowych kandydatów z własnych partii. W wyborach prezydenckich elektorat głosuje na prezydenta, a nie na jego głównego skrzydłowego. Kandydat numer 2 jest tylko dopełnieniem oferty politycznej. Czasami proponowany jest według klucza geograficznego, czasami społecznego (gdy chodzi o głosy określonych grup). Bywa też, jak to się stało tym razem, że wybór jest znakiem czasu i wypadkową nastrojów społecznych. Kolejnym przykładem równania najważniejszych amerykańskich partii w prawo.

George Walker Bush jr na swojego wiceprezydenta wybrał konserwatywnego republikanina Richarda Cheneya, byłego ministra obrony w administracji swojego ojca w okresie zimnej wojny. W Waszyngtonie pozyskał on miano jastrzębia amerykańskiej polityki zagranicznej. Cheney nie tylko uspokoił prawe "ideologiczne" skrzydło Partii Republikańskiej, ale także wzbogacił stosunkowo młodą i niedoświadczoną ekipę Busha o 22-letni staż.
Richard Cheney w wieku 34 lat został szefem kancelarii prezydenta Geralda Forda, a następnie w latach 1979-1989 przez sześć kadencji kongresmanem z konserwatywnego stanu Wyoming. W latach 1989-1993, w okresie wojny w Zatoce Perskiej, był ministrem obrony w gabinecie prezydenta George'a Busha. Przez ostatnie pięć lat był dyrektorem wykonawczym Halliburton Co., firmy produkującej sprzęt do wydobycia ropy naftowej, co dało mu rozległą i praktyczną wiedzę o dawnym ZSRR (szczególnie Azerbejdżanie). Notabene Cheney zgromadził w tym czasie pokaźną fortunę - wartość posiadanych przez niego akcji Halliburton Co. oceniana jest na 40 mln USD.
Cheney jest przeciwnikiem legalnej aborcji i zagorzałym obrońcą konstytucyjnego prawa do posiadania broni palnej. W Kongresie popierał politykę zagraniczną swojego idola - prezydenta Ronalda Reagana. Głosował za zwiększeniem wydatków na obronę i przyznaniem funduszy na ulubiony projekt Reagana - Inicjatywę Obrony Strategicznej (słynne "wojny gwiezdne"). Zabiegał też o poparcie Stanów Zjednoczonych dla antykomunistycznej partyzantki w Nikaragui, Angoli i Afganistanie.
Takie nastawienie Cheneya i innych ważnych doradców George'a Busha juniora jest zapowiedzią, że republikanie w razie zwycięstwa w listopadowych wyborach, mimo protestów Rosji, Chin, a nawet europejskich sojuszników oraz ograniczeń traktatu ABM, nie zawahają się przed rozbudową systemu obrony antyrakietowej. Ich "tajną bronią" może się także okazać żona Cheneya, dr Lynne Vincent Cheney, zresztą niezbyt pasująca do stereotypu żony znanego polityka. Dr Lynne Cheney (pracę doktorską z dziedziny literatury angielskiej poświęciła wpływowi Immanuela Kanta na poezję Matthew Arnolda) jest weteranem walki z polityczną poprawnością na amerykańskich uniwersytetach. W książce "Telling the Truth" starała się pokazać, jak bardzo nurt politycznej poprawności w życiu akademickim stał się wrogiem prawdy i uczciwości intelektualnej. Jej oburzenie na fałsz nie sprowadza się tylko do życia akademickiego. "Do szału doprowadza mnie - powiedziała podczas jednej z dyskusji w ubiegłym roku - kiedy Hillary Clinton zachowuje się, jakby była szczęśliwą żoną".
Wiceprezydent Albert Gore, kiepsko wypadający ostatnio w sondażach popularności, zaskoczył Amerykanów, proponując na kandydata do sprawowania urzędu wiceprezydenta konserwatywnego demokratę, senatora Josepha Liebermana. Decyzja o wyborze Liebermana - pierwszego w tej roli ortodoksyjnego Żyda - ma nie tylko pomóc demokratom w ożywieniu kampanii. Przede wszystkim dzięki temu Gore ma wyjść z cienia swojego nadal prześladowanego wspomnieniami skandalu obyczajowego szefa i politycznego mentora Billa Clintona. Tym samym Gore chce "rozminować" potencjalnie groźne dla niego "zagadnienie charakteru" w kampanii wyborczej, zneutralizować efekt "zmęczenia elektoratu Clintonem". Zaproszenie do kampanii Liebermana ma oddalić niebezpieczeństwo, że wybory prezydenckie 2000 r. mogłyby się stać kolejnym referendum w sprawie postępowania Clintona w roku 1998, i ma wytrącić propagandową broń z rąk republikanów.
58-letni Lieberman, od wczesnych lat 70. przyjaciel obecnego prezydenta, pierwszy ze znanych demokratów publicznie skrytykował postępowanie Clintona w czasie skandalu seksualnego z byłą stażystką Białego Domu Moniką Lewinsky. Gore, dobierając Liebermana, liczy także na pozyskanie sprzymierzeńców zarówno wśród lewicowych republikanów (którzy nie zawsze zgadzają się ze stanowiskiem przywódców partii w kwestii aborcji), jak i wyborców niezależnych, w przeszłości popierających senatora Johna McCaina, konkurenta Busha juniora w walce o mandat Partii Republikańskiej.
O ile Cheney jest konserwatystą w każdym calu, o tyle konserwatyzm Liebermana sprowadza się do wierności uniwersalnym wartościom etycznym, zawartym w haśle "Bóg, Honor i Ojczyzna". Dlatego Lieberman wspólnie z Williamem Benettem, byłym konserwatywnym ministrem edukacji, zaczął przyznawać Nagrody Srebrnego Rynsztoku producentom pełnych seksu i przemocy filmów, programów telewizyjnych i gier wideo. Nie przeszkadza to mu jednak w posiadaniu akcji telewizji Fox czy CBS - skądinąd laureatów wyróżnienia.
W istocie nawet pobieżna analiza głosów oddanych przez Liebermana w Senacie dowodzi, że polityk ten tylko mówi jak konserwatysta, głosuje jednak - szczególnie w sprawach wewnętrznych - jak większość lewicowych demokratów. Sam mówi o sobie, że jest politykiem eklektycznym, "amalgamatem poglądów". Opowiada się za utrzymaniem legalności aborcji, ale także za karą śmierci. Głosował za przyjmowaniem do służby wojskowej homoseksualistów, ograniczeniem prawa do posiadania broni palnej, aktywniejszym rozwiązywaniem problemów społecznych przez rząd federalny i przeciw pozbawieniu Billa Clintona urzędu.
Łatwiej zauważalny jest konserwatyzm Liebermana w dziedzinie polityki zagranicznej. Senator, który jest przewodniczącym centrowego Democratic Leadership Council, był jednym ze zdecydowanych zwolenników przyjęcia Polski do NATO. Jako jeden z dziesięciu senatorów z Partii Demokratycznej zaaprobował operację Pustynna Burza, poparł inwazję na Grenadę, ataki bombowe na Libię oraz stworzenie nowego systemu obrony antyrakietowej. Lieberman zawsze krytykował agresywne poczynania Moskwy na arenie międzynarodowej, dopominał się o zapewnienie swobód religijnych w ZSRR i zwiększenie emigracji Żydów rosyjskich.
Osiem lat temu, kiedy Bill Clinton przejmował rządy w Białym Domu, w Europie wielu prawicowych obserwatorów kpiło z amerykańskich prognoz o nadchodzącej dekadzie rządów lewicy. Ciekawe, czy tym razem, po październikowych wyborach w USA, europejskiej lewicy też będzie do śmiechu?


Więcej możesz przeczytać w 34/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.