Raper Ryszard "Peja" Andrzejewski, lider grupy Slums Attack, pozywa za emisję jego teledysku stację muzyczną Eska TV. Peja nie chce być kojarzony z telewizją komercyjną oraz muzyką, która jest w niej prezentowana - informuje Gazeta Wyborcza.
Raper zadecydował, że klip do utworu "Evergreen" powstałego na 20-lecie Slums Attack fani będą mogli zobaczyć tylko na internetowym portalu YouTube na kanale zespołu, nie będzie zaś emitowany w stacjach telewizyjnych. Teledysk pojawił się jednak dwa miesiące po premierze w internecie w programie "Hip Hop Top 10" na antenie Eski TV. Nagranie programu pojawiło się również na stronie internetowej stacji telewizyjnej. Peja uznał to za naruszenie praw autorskich, gdyż jako producent klipu nie wyraził zgody na jego emisję w telewizji, nie dostał też wynagrodzenia.
W pozwie prawnik rapera podkreślił między innymi, że jego klient nie chce być kojarzony z Eską TV oraz prezentowaną tam muzyką. Peja po emisji teledysku miał być oburzony i rozgoryczony. Prawnik przekonuje też, że teledysk został opublikowany w internecie po to, aby "nawiązać bezpośredni kontakt z fanami, z pominięciem ogólnopolskich, ściśle komercyjnych mediów". Peja domaga się 30 tys. zadośćuczynienia oraz przeprosin w internecie, na łamach prasy oraz na antenie Eska TV.
- Artyści mają prawo, a obecnie także możliwość decydowania o sposobie promocji i kanałach dystrybucji muzyki. Na taką niezależność zdecydował się mój klient. Czasy, gdy artyści byli uzależnieni od wielkich stacji muzycznych, bezpowrotnie minęły. Decyzja o promocji teledysków w internecie była świadomym wyborem, który nie wszyscy jednak potrafili uszanować - powiedział Zbigniew Krüger, prawnik rapera.
Sąd w Poznaniu uznał już roszczenie Pei za uprawdopodobnione i zakazał Esce TV emisji klipu. Zakaz obowiązuje do odwołania.
Gazeta Wyborcza
W pozwie prawnik rapera podkreślił między innymi, że jego klient nie chce być kojarzony z Eską TV oraz prezentowaną tam muzyką. Peja po emisji teledysku miał być oburzony i rozgoryczony. Prawnik przekonuje też, że teledysk został opublikowany w internecie po to, aby "nawiązać bezpośredni kontakt z fanami, z pominięciem ogólnopolskich, ściśle komercyjnych mediów". Peja domaga się 30 tys. zadośćuczynienia oraz przeprosin w internecie, na łamach prasy oraz na antenie Eska TV.
- Artyści mają prawo, a obecnie także możliwość decydowania o sposobie promocji i kanałach dystrybucji muzyki. Na taką niezależność zdecydował się mój klient. Czasy, gdy artyści byli uzależnieni od wielkich stacji muzycznych, bezpowrotnie minęły. Decyzja o promocji teledysków w internecie była świadomym wyborem, który nie wszyscy jednak potrafili uszanować - powiedział Zbigniew Krüger, prawnik rapera.
Sąd w Poznaniu uznał już roszczenie Pei za uprawdopodobnione i zakazał Esce TV emisji klipu. Zakaz obowiązuje do odwołania.
Gazeta Wyborcza