Zawiść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jest rzeczą nienormalną, aby większość narodu chciała publicznej śmierci swojego historycznego przywódcy
Nie ma takiej rzeczy, która statystycznego Polaka nie skłaniałaby do bezinteresownej lub interesownej zawiści. Można być zawistnym o talent, o sławę, o dokonania. Można być zawistnym o zdolność do uniesień, o cudzą dobroć, o szlachetność, która rozświetla innych ludzi. O władzę dla ludzi i o władzę nad ludźmi. O poparcie elit i poparcie ludu. Nachylmy się więc nisko nad zawiścią. Obejrzyjmy z bliska całą plugawość tego uczucia. Skoro tak często zawiść cementuje środowiska, niechże zobaczą, jak je skundla.
Jest rzeczą normalną, że były prezydent Lech Wałęsa i obecny prezydent Aleksander Kwaśniewski byli lustrowani. Ale nie jest już normalne, że tylko 40 proc. ankietowanych chciało, aby wynik rozprawy lustracyjnej był korzystny dla Wałęsy, a 37 proc. życzyło sobie wyniku niekorzystnego. Po dodaniu 23 proc. niezdecydowanych daje to 60 proc. obywateli z defektem. Jakim? Ano takim, jaki już dawno odkryto u spóźnionych na pociąg historii - nie mogą darować z czystej zawiści, że ktoś zdobył się na odwagę, zagrał ostro i wygrał. Nie tylko on, my razem z nim. Dla kunktatorów, tchórzy, oportunistów Wałęsa lat 1970-1989 nie miał prawa istnieć. Czego zazdrości Wałęsie ankietowany obywatel, że tak bardzo chciał, aby przegrał proces lustracyjny? Przecież nie dnia dzisiejszego, a zatem tego wczoraj, w którym Lech żył bardziej wyprostowany niż ankietowany obywatel.
Jest rzeczą nienormalną, aby naród w swojej większości chciał publicznej śmierci swojego historycznego przywódcy lub by ta publiczna śmierć była mu obojętna. Z tego punktu widzenia 66 proc. życzących korzystnego wyniku Aleksandrowi Kwaśniewskiemu (przy 14 proc. przeciwnego zdania) nie powinno cieszyć obecnego prezydenta. Cóż to bowiem za pociecha, że na razie większość nie życzy mu źle?
Jako zwolennik lustracji chciałbym, aby z ostatniej dramatycznej lekcji producenci przeszłości korzystnej dla siebie zapamiętali trzy pewniki: 1. Społeczeństwo w PRL nie dzieliło się na komunistycznych agentów i wierny, dzielny naród. Niemniej da się wyodrębnić strony przeciwników i zwolenników panującego ustroju. 2. Komunistów nie trzeba było werbować na agentów. Nawet, jak zeznawał na rozprawie Kwaśniewskiego oficer SB, "firma" tego nie chciała i nie zwykła robić. Wałęsa ujął to celnie: nie musiał być tajnym współpracownikiem systemu, kto był jawnym. 3. Każdy sąd jest lepszy niż samosąd. Pod warunkiem, że prokuratorzy rozumieją, czym jest domniemanie niewinności. Jeśli odwołując się do bezinteresownej lub interesownej zawiści o przeszłość, zechcą ułożyć nową historię Polski, to mądremu biada.
Więcej możesz przeczytać w 34/2000 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.