- Miał przejechać kawałek. I najpierw wbił się pod zbyt niski wiadukt, a potem zrzucił na skrzyżowanie sygnalizację świetlną - mówił o autobusie świadek, który zarejestrował całe zdarzenie, w rozmowie z TVN24.
Autokar próbował najpierw wcisnąć się pod wiadukt na Wrocławskiej w Krakowie - zaklinował się jednak i kierowca zarysował dach pojazdu. Z kolei inni uczestnicy ruchu nie mogli przez to wyjechać spod wiaduktu. Przed wjazdem stał znak informujący, że dopuszczalna wysokość pojazdu to 3,10 m.
- Ten autokar, jak mi powiedział kierowca po niefortunnym przejeździe, miał 3 metry i 30 centymetrów. Myślał, że się zmieści, a się nie zmieścił - mówi autor nagrania. Na filmie widać też próby wyjazdu spod wiaduktu. - I to, co działo się chwilę później - dodaje.
Kierowca, gdy już wyjechał spod wiaduktu, chciał zjechać ze skrzyżowania i przy manewrze skrętu... strącił na ulicę sygnalizację świetlną. Kierowcy nic się nie stało, autokar był również pusty. - Poza tym, że miał chyba ciężki pierwszy dzień w pracy. Bo właśnie rozpoczął współpracę z firmą przewozową - dodaje świadek.
Na miejsce zdarzenia została wezwana policja.
TVN24
- Ten autokar, jak mi powiedział kierowca po niefortunnym przejeździe, miał 3 metry i 30 centymetrów. Myślał, że się zmieści, a się nie zmieścił - mówi autor nagrania. Na filmie widać też próby wyjazdu spod wiaduktu. - I to, co działo się chwilę później - dodaje.
Kierowca, gdy już wyjechał spod wiaduktu, chciał zjechać ze skrzyżowania i przy manewrze skrętu... strącił na ulicę sygnalizację świetlną. Kierowcy nic się nie stało, autokar był również pusty. - Poza tym, że miał chyba ciężki pierwszy dzień w pracy. Bo właśnie rozpoczął współpracę z firmą przewozową - dodaje świadek.
Na miejsce zdarzenia została wezwana policja.
TVN24