Kulisy włączenia do tego przemówienia zdania złożonego z 16 słów, poświęconego rzekomej niedoszłej transakcji, której dowody okazały się sfałszowane, ujawniono w czwartek na posiedzeniu senackiej Komisji ds. Wywiadu. Przesłuchiwała ona w tej sprawie dyrektora CIA George'a Teneta i jego współpracowników.
Jeden z nich, dyrektor ośrodka ds. nierozprzestrzeniania i kontroli broni w agencji wywiadowczej Alan Foley, powiedział senatorom, że niefortunny fragment na temat afrykańskiej transakcji znalazł się w orędziu wskutek sugestii wyższego urzędnika Rady Bezpieczeństwa Narodowego (NSC) Roberta Josepha.
Chociaż wcześniej CIA udało się przekonać Biały Dom, żeby Bush nie wspominał o tym w swoim przemówieniu na temat Iraku, wygłoszonym w Cincinnati w październiku 2002 r., tym razem Joseph, asystent prezydenta ds. nierozpowszechniania broni, twardo nalegał, aby fragment o uranie znalazł się w orędziu.
Kiedy Foley próbował wyperswadować Josephowi wykorzystanie w przemówieniu zdyskredytowanego materiału, ten zaproponował, aby Bush powołał się tylko na wywiad brytyjski jako źródło informacji o rzekomej próbie zakupu uranu.
Pozwala to teraz administracji twierdzić, że - formalnie biorąc - prezydent nie mijał się z prawdą, oraz przynajmniej częściowo ocalić wiarygodność CIA. Bush oświadczył, że ma nadal pełne zaufanie do CIA i jej szefa Teneta, który powiedział, że bierze na siebie odpowiedzialność za sprawę zdyskredytowanej informacji.
Tydzień temu prezydent powiedział, że CIA "zaaprobowała" tekst jego styczniowego przemówienia w Kongresie. Na przesłuchaniach w Kongresie Tenet powiedział wszakże, iż osobiście nie czytał tekstu orędzia przed wygłoszeniem go przez Busha.
Senatorowie z Komisji ds. Wywiadu zapowiedzieli, że będą kontynuować przesłuchania w sprawie wpadki z rzekomym zakupem uranu, który Bush podawał jako dowód irackich planów wznowienia zbrojeń nuklearnych, co miało uzasadniać wojnę.
Poinformowali też, że będą się starali wezwać na dalsze przesłuchania wyższych urzędników Białego Domu. Nie wiadomo jednak, czy stawią się oni w Kongresie - w przeszłości członkowie administracji często odmawiali zeznań, powołując się na tzw. przywilej władzy wykonawczej.
sg, pap