Policjanci w Zgierzu mieli nie lada problem, by zatrzymać agresywnego awanturnika. 57-latek najpierw obrzucił funkcjonariuszy metalowymi przedmiotami, potem ostrzelał z wiatrówki, a na koniec zaatakował własnej roboty włócznią. Do obezwładnienia go, potrzebnych było aż 6 policjantów - podaje wyborcza.pl.
57-latka zatrzymano w niedzielę nad ranem, po tym jak policja została wezwana do południowej części Zgierza. Mężczyzna miał grozić domownikom, a gdy przyjechała policja - zaczął wyzywać funkcjonariuszy i grozić im. Potem zaczął rzucać w nich metalowymi przedmiotami.
Po tym, jak mężczyzna zaczął strzelać do policjantów z wiatrówki, ci wezwali wsparcie. Na podwórku 57-latka było już 6 funkcjonariuszy, gdy ten rzucił w nich stronę włócznię, którą sam wykonał z drewnianego kija i doczepionego do niego bagnetu.
Policjantom ostatecznie udało się obezwładnić awanturnika i przewieźli go na komendę. 57-latek był wcześniej notowany. - Mężczyzna był tak pobudzony, że nie można było wykonać z nim żadnych czynności. Gdy się uspokoi, usłyszy zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza. Za taki czyn grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności - mówi asp. sztab. Radosław Gwis z KWP w Łodzi.
Wyborcza.pl
Po tym, jak mężczyzna zaczął strzelać do policjantów z wiatrówki, ci wezwali wsparcie. Na podwórku 57-latka było już 6 funkcjonariuszy, gdy ten rzucił w nich stronę włócznię, którą sam wykonał z drewnianego kija i doczepionego do niego bagnetu.
Policjantom ostatecznie udało się obezwładnić awanturnika i przewieźli go na komendę. 57-latek był wcześniej notowany. - Mężczyzna był tak pobudzony, że nie można było wykonać z nim żadnych czynności. Gdy się uspokoi, usłyszy zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza. Za taki czyn grozi kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności - mówi asp. sztab. Radosław Gwis z KWP w Łodzi.
Wyborcza.pl