Wszyscy się boją Randa Paula. Najbardziej koledzy z jego własnej partii. Republikański gubernator New Jersey i potencjalny kandydat na prezydenta Chris Christie nazywa jego idealizm „bardzo niebezpiecznym”. Jeden z nestorów Republikanów w Kongresie, senator z Arizony John McCain, nie przebiera w słowach: „Rand Paul jest szurnięty”. Justin Amash, kolega Paula z nieformalnej frakcji republikańskich libertarian, wyjaśnia, że cała partyjna wierchuszka tępi Paula, bo ten „rozwala ich system”.
Ale Paula boją się też na lewicy. Związane z nim emocje Demokratów najlepiej wyraża „New York Times”, który na okładce swojego magazynu daje czarno-białe zdjęcie Paula z tytułem: „Wielkie zagrożenie”. A przecież z pozoru nie ma się kogo bać. Rand Paul jest tak niski, że często w czasie wystąpień publicznych staje nie na mównicy, tylko obok niej, tak żeby nie zasłaniał go pulpit. Mimo pięćdziesiątki na karku twarz ma wciąż chłopięcą i wciąż, gdy mówi, zabawnie układa usta w dzióbek. Zamiast półbutów do garnituru często nosi tenisówki. Jest szanowanym chirurgiem okulistą i początkującym senatorem Partii Republikańskiej ze stanu Kentucky, dopiero od czterech lat wprawia się w politycznych bojach na Kapitolu. Skąd więc obawy? Stąd, że Rand Paul chce zrobić przewrót.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.