- Nagrania polityków z restauracji "Sowa i przyjaciele" trafiły najpierw do TVP Info, ale telewizja polska nie była nimi zainteresowana - mówi w rozmowie z Superstacją Piotr Nisztor. Zdaniem Nisztora jeden z członków zarządu TVP spotkał się ze współpracownikiem Donalda Tuska i wtedy zapadła decyzja o tym, aby nie informować o taśmach w telewizji publicznej.
Nisztor zapewnił, że pendrive z zapisem nagranych rozmów przekazał jednemu z szefów TVP Info.
- On otrzymał ode mnie pendrive z nagraniem. Po kilku godzinach okazało się, że TVP nie jest w żaden sposób zainteresowana publikacją tego nagrania. Ja mogę domniemywać na podstawie tego, co usłyszałem od kolegów pracujących w TVP, że mogło dojść do rozmowy jednego z członków zarządu TVP z współpracownikiem Donalda Tuska, który zdecydował, żeby tego nagrania TVP nie ujawniała. Telewizja Polska jest spółką skarbu państwa i znajduje się pod kontrolą rządu. Nie zdecydowała się ujawnić tego, co obnażałoby patologię w tym rządzie - tłumaczył.
Nisztor mówił, że jest przekonany, iż jego telefon nadal jest na podsłuchu. - Oficerowie ABW w dalszym ciągu starają się rozgryźć tę sprawę, bo "spisek kelnerów" nie do końca im pasuje - mówił.
Telewizja Superstacja
- On otrzymał ode mnie pendrive z nagraniem. Po kilku godzinach okazało się, że TVP nie jest w żaden sposób zainteresowana publikacją tego nagrania. Ja mogę domniemywać na podstawie tego, co usłyszałem od kolegów pracujących w TVP, że mogło dojść do rozmowy jednego z członków zarządu TVP z współpracownikiem Donalda Tuska, który zdecydował, żeby tego nagrania TVP nie ujawniała. Telewizja Polska jest spółką skarbu państwa i znajduje się pod kontrolą rządu. Nie zdecydowała się ujawnić tego, co obnażałoby patologię w tym rządzie - tłumaczył.
Nisztor mówił, że jest przekonany, iż jego telefon nadal jest na podsłuchu. - Oficerowie ABW w dalszym ciągu starają się rozgryźć tę sprawę, bo "spisek kelnerów" nie do końca im pasuje - mówił.
Telewizja Superstacja