Z każdym kolejnym urodzonym dzieckiem Brygida popadała w większe uzależnienia od taty. Bo każde kolejne dziecko to dodatkowe koszty, a przecież całą rodzinę utrzymywał on. Zresztą kto miałby jej pomóc: sąsiedzi wiedzieli o tym od lat, proboszcz nalegał tylko, by ochrzciła wszystkie dzieci, a opieka społeczna udawała, że niczego nie widzi. Wydało się po urodzeniu siódmego dziecka, kilka lat temu, gdy do ośrodka opieki społecznej w Sławnie przyprowadził Brygidę jej tata. Powiedział, że dziewczyna nie ma za co żyć. Gdy urzędniczka zaczęła wypytywać o ojca dziecka, Brygida zrobiła się blada i zamknęła w sobie. Ojciec natomiast bardzo się zdenerwował i zaczął na urzędniczkę krzyczeć i jej ubliżać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.